czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 15

Obudziłam się o szóstej ,o godzinę za wcześnie. Kręciłam się z boku na bok i nie mogłam uwierzyć ,że to co wydarzyło się wczoraj jest prawdą. Nie mogłam, to było trudne. Nienawidzę zdrady ! Nienawidzę! Moja wredność, zołzowatość w tej chwili poszła w zapomnienie ,nie miałam nastroju dogryzać innym ,zwłaszcza ,że ja sama byłam zraniona, nie miałam na to ochoty. Nie miałam ochoty rozmawiać. Godzina minęła bardzo powoli ,wreszcie wstałam. Z racji tego ,że miałam bandaż na kolanie ubrałam swoje spodnie dresowe ,zostawiłam bluzę Louisa, w łazience umyłam zęby ,pomalowałam rzęsy, związałam włosy w kucyka i biorąc plecak zeszłam ostrożnie na dół. Mama siedziała ubrana w swój "roboczy" strój pijąc kawę.
-Jak się czujesz Des?-zapytała z troską.
-Nie jest źle mamo ,kolano nie boli bardzo ,odczuwam ból tylko gdy chodzę ,ale jest znośny.
Podeszłam pod blat w kuchni i wyjęłam tabletkę ,którą przepisał mi lekarz. Popiłam wodą i oparłam się o blat.
-Widać po tobie ,że jesteś zmęczona ,słaba i kompletnie pozbawiona energii ,może chcesz zostać w domu?
-Nie mamo ,oszalałabym chyba-mruknęłam. Ale to była prawda ,oszalałabym jeżeli miałabym siedzieć w domu sama, zwłaszcza po tym co się stało. Nie zniosłabym własnych myśli. Nawet mogłabym zrobić coś głupiego, nowe rany na kostce? Możliwe ,ale minęło tyle lat...
-A co chcesz zjeść?-pytała dalej.
-Nic mamo, nie jestem głodna ,ja już pójdę-podeszłam i pocałowałam ją w policzek. Z szafki na buty wyjęłam swoje air maxy, m a x y nawet buty zaczęły mi się z nim kojarzyć, cholera. Zakładając
kaptur na głowę wszyłam z domu. Droga do przystanku zajęła mi trzy minuty więcej niż zwykle.
Nie miałam nawet ochoty na słuchanie muzyki. Podróż do szkoły tez jakoś minęła i byłam pod budynkiem. Biorąc wdech zaczęłam wychodzić po schodkach. Na korytarzu było już sporo uczniów, udałam się pod klasę ,w której miałam mieć godzinę z wychowawcą. Gdy tylko Victoria mnie zobaczyła natychmiast do mnie podbiegła i przytuliła mnie, rzadko tak robimy bo nie lubimy się mazać ,ale wiedziała że tego potrzebuje.
-Mała ,nie przejmuj się tym idiotom, dostał za swoje.-pogłaskała mnie po głowie.
-Czy wszyscy już wiedzą?-spytałam.
-Nie wiem ,w klasie raczej nie, w klasie tego durnia to nie wiem ,ale czym ty się przejmujesz ,to on jest bardziej wyśmiewany w tej szkole. Laska z którą był na filmiku wyśmiała go publicznie ,że miał małego kutasa-powiedziała Victoria, a ja na chwile się uśmiechnęłam. Może to i prawda. Poczułam jak do naszych objęć dołącza Zack i Rick. Przytulili mnie, a kiedy w końcu mogłam stanąć normalnie zobaczyłam rozciętą wargę Ricka.
-Biłeś się z nim?!-spytałam lekko się denerwując.
-Nie denerwuj się Des ,ale nie mogłem się opanować to taki skurwiel-powiedział zaciskając pięści. Nie chciało mi się na niego gniewać. Uśmiechnęłam się blado. W sumie dobrze mu zrobił.
-Będę nosił twój plecak daj ,kaleko-powiedział po chwili i odebrał ode mnie plecak. Dzwonek zaczął dzwonić ,a my czekaliśmy na Malika. Przyszedł po dwóch minutach. Otworzył klasę, a my weszliśmy do środka ,zajęłam swoje miejsce, a Rick przyniósł plecak. Kiedy wszyscy byli już w klasie Samanta wstała. Spojrzałam na nią ,ale nie obchodziło mnie to co ma do powiedzenia.
-Co się stało Samanto?-zapytał Malik.
-Chciałabym przeprosić moją koleżankę Des ,za moje lekkomyślne zachowanie. Zrozumiałam ,że mogłam doprowadzić do czegoś gorszego. Jest mi wstyd.-powiedziała i zwróciła się twarzą do mnie.-Przepraszam cie Des, nigdy więcej tak nie postąpię , wybacz-powiedziała. Nie chciałam zagłębiać się w to, czy było to szczere, czy tylko po to żeby przypodobać się Malikowi( a raczej to drugie), nie obchodziły mnie jej przeprosiny nic mnie nie obchodziło.
-Nie ma sprawy, nie gniewam się na ciebie ,każdy ma czasem gorsze chwile-odpowiedziałam wstając i kiwnęłam do niej głową. Po czym usiadłam.  Klasa patrzyła na mnie z otwartymi ustami, razem z Samantą. Chyba nikt nie spodziewał się tego ,że będę taka miła ,grzeczna i spokojna. Ale nie miałam ochoty na użeranie się z nią ,nie miałam na nic ochoty. Doszłam do wniosku ,że takim sposobem będę miała to z głowy, bo wcale nie chciało mi się opowiadać dyrektorowi, czy bóg wie komu, co zrobiła Samanta. W głowie miałam tylko wyrzuty sumienia ,że oddałam się Max'owi, a on potraktował mnie tak podle. Gdybym tylko się nie zgadzała na ten seks ,nie byłabym taka przygnębiona ,dałabym mu w pysk i zerwała i byłoby po sprawie. Niestety było inaczej. Tak bardzo żałowałam swojej decyzji. Oparłam głowę na rekach i patrzyłam się w okno.
-Des jesteś chora?-zapytał Zack,a cała klasa popatrzyła na mnie.
-Nie wiem ,może tak-odpalam beznamiętnie.
-Nie patrzcie się tak-syknęła Victoria w ich stronę i chyba poskutkowało.
-Di przestań już zadręczać się tym co było, proszę, nie mogę patrzeć jak jesteś taka nieobecna-powiedziała szeptem łapiąc mnie za rękę.
-Vicky wszystko byłoby dobrze gdybym ja nie zgodziła się sama wiesz na co, wiesz jak się teraz czuje?
Najpierw pieprzył ją ,a potem mnie, byłam jak ostatki ze stołu.
-Nie gadaj głupot, musisz przestać o tym myśleć ,miej to w dupie tak jak zawsze.
-Kurwa ja go na prawdę lubiłam ,a on zrobił takie coś ,jeszcze to kolano ,nie mogę chodzić na treningi,
mam dość-westchnęłam i położyłam głowę na ławce. Vicky pogłaskała mnie uspokajająco. Nie słuchałam nawet o czym klasa rozmawia z Malkiem , ale wiem ,że coś dyskutowali.
-I teraz najważniejsza informacja dzisiejszej lekcji-zaczęłam słuchać w momencie gdy Malik wypowiedział te słowa.
-Na początku czerwca będzie trzydniowa wycieczka.-rozległ się pisk po klasie-Ale ,żeby na nią pojechać
cała klasa musi pracować i być zaangażowana. Wygrywa klasa ,która będzie miała najwyższą średnią ocen za miesiąc maj, czyli w tym miesiącu. Jest dopiero początek ,a widzę po ocenach ,że nie są złe ,ale jeżeli na prawdę chcecie jechać musicie wszyscy się wziąć za naukę i zdobywać jak najlepsze stopnie, to pojedziemy.
-A dokąd ta wycieczka?-zapytała Margaret.
-Pięćdziesiąt kilometrów od Londynu w pewnej miejscowości. Jest tam mały motel przy wielkim lesie.
-Woow-ktoś się zachwycił.-Co tam będziemy robić?
-Jeśli wygracie to mniej więcej ma być tak ,że w ciągu dwóch pierwszych dni będziecie podzieleni na drużyny, będą czekać was różne zadania ,w lesie i poza lasem, drużyna która wygra będzie miała jakieś nagrody, będą ogniska , odwiedzicie muzeum leśnictwa, ogólnie taki mini obóz przetrwania , telefony i wszystkie urządzenia będą zabierane ,dostaniecie je tylko na jakąś godzinę po kolacji ,a w trzeci dzień pobytu w ramach relaksu wykupiony zostanie całodzienny pobyt w parku wodnym. Koło godziny osiemnastej powrót. Tak mówił dyrektor.-zakończył Malik.
-Ej trzeba się wziąć do roboty taka wycieczka może być ciekawa-powiedział Mark.
Wszyscy się zgodzili i zaczęła się klasowa dyskusja. Wycieczka podobała się nawet mnie ,kręcą mnie takie zabawy, ale nie miałam sił aby wdać się w rozmowy z klasą.
-Kto byłby naszym opiekunem?-zapytała Olivia.
-Ja jako wasz wychowawca i jeszcze jeden nauczyciel, nie wiadomo kto się by zgodził. No ale żeby pojechać trzeba zapracować ,liczę na was-odpowiedział. Dzwonek zadzwonił dość szybko co bardzo mnie ucieszyło. Wstałam z krzesła i chwytając za plecak ruszyłam do wyjścia.
-Des możesz zostać na chwilę?-zapytał pan Malik, popatrzyłam na niego i kiwnęłam głową. Przypomniałam sobie o moim zwolnieniu. Postawiłam plecak na ławce i z zeszytu wyjęłam papierek. Klasa spustoszała. Bez słowa podałam kartkę Malikowi. Przyjął ją i zaczął czytać.
-Powiedz dokładnie jak z tym twoim kolanem jest?-zaczął i odłożył zwolnienie.
-Nic wielkiego jest tylko stłuczone ,zero obrażeń wewnętrznych ,za jakiś tydzień mi pewnie przejdzie-odparłam zwyczajnie.
-Na pewno nic? Widać po tobie ,że coś nie tak.-powiedział i zbliżył się krok w moją stronę. Ja doskonale wiem ,że widać po mnie jak chujowo się czuje ,ale nie chce aby ktoś się litował i pytał co się stało.
-Wszystko okej tylko um...nie wyspałam się zbyt dobrze.-odpowiedziałam ,a on zmrużył oczy ,nie uwierzył mi, no trudno. Przecież on CHYBA słyszał to co powiedziałam w szatni.
-Jeżeli chcesz ,żeby kolano szybko wróciło do formy rób sobie wieczorem masaż kolana, wcieraj maść lub jakiś krem ,ale ostrożnie ,to nie zaszkodzi ,a na pewno pomoże-powiedział ciepło. Uśmiechnęłam się.
Jego wzrok chwile spoczął na bluzie Louisa.
-Tak ,męska-odpowiedziałam kiedy marszczył brwi. Zaśmiał się.
-Po prostu widziałem już gdzieś tą bluzę i się przyglądam.-no to nie jest unikat, jest ich więcej.
-Pójdę już ,do widzenia-powiedziałam i biorąc plecak szybko ,oczywiście w miarę możliwości, wyszłam z sali. Victoria Zack i Rick już na mnie czekali. Rick odebrał ode mnie plecak i ruszyliśmy korytarzem. Przeszliśmy może jakieś pięć metrów ,a oni się zatrzymali. Nie wiedziałam po co ,ale odpowiedź przyszła bardzo szybko.
-Des!-krzyknął Max i zaczął iść w naszą stronę bardzo szybko. Rick, Victoria i Zack momentalnie stanęli przede mną zasłaniając mnie. Poczułam się jeszcze gorzej niż minute wczesnej ,wszystko co złe stało się bardziej wyraziste.
-Lepiej stąd kurwa idź Max-warknął Rick.
-Nie z tobą chce rozmawiać ,chce pogadać z Des.-odwarknął Max.-Des proszę ,daj mi chwile.-wychylił się zza głowy Vicky. Zamknęłam powieki ,żeby czasami nie poleciały mi jakieś łzy.
-Kurwa serio idź stąd człowieku ,nie rozumiesz ,że ona nie ma zamiaru rozmawiać z takim śmieciem jak ty?! -wtrąciła się Victoria. Wyczułam wielkie napięcie pomiędzy nami wszystkimi.
-Des błagam daj mi dwie minuty ,proszę ja nie chce tego tak kończyć.-powiedział głośniej i chciał przepchnąć się przez moich przyjaciół, ale Zack i Rick uniemożliwili mu to i przytrzymali go za ręce ,on się wyrywał wyklinając coś.
-Puścicie mnie ,ja chcę Des.-powiedział już dużo głośniej. Zdałam sobie sprawę ,że nie odezwałam się ani słowem odkąd tu się pojawił.
-Miałeś ją ale spierdoliłeś to ,wiec teraz wypad idź sobie to tamtej laski-syknął Zack. Chyba za ostro i za głośno ,ale już było po. Max odepchnął Ricka ,a potem Zacka ,jednak nie na długo. Rick w nerwach uderzył go z pięści w wargę. Max się odsunął i złapał za twarz.
-Pożałujesz-warknął i rzucił się na Ricka.
-Co wy robicie! Uspokójcie się!-krzyknął Malik i w ułamku sekundy stał już przy nas i rozdzielał chłopaków.
_______________________________________________________________________________
HEJ HO !
nie wiem co mam napisać ,więc kończę już xD
Do następnego <3

10 komentarzy:

  1. Nie no kobito!!! Dlaczego w takim momencie? :( Ja chcę next'a!! Dodasz jeszcze dzisiaj? /Blankaa #Fanfistions4ever♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Szkoda mi Des, nie zasłużyła na to. Ciekawe jak rozwinie się kłótnia, jak zareaguje Malik, a jak Des...
    Weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zzzzzaaaajebisty rozdział!! Zgadzam się z Miką , że Das nie zasłużyła na to.
    UHU HUU!! Malik idzie w ruch...BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!!!! ^_^
    /Kaśula :* +nie będzie prezenciku? :'(

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny jak zawsze <33
    Będzie jeszcze dzisiaj na prezent świąteczny? ;***¥£

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra dodam XD
      ale to musi być coś za coś :
      ja dodam dwa rozdziały na dzień ,a wy dajcie mi komentarze do motywacji <3

      Usuń
    2. Jest! Jestes super! Kocham ten ff! Oł maj gasz! To takie wciągające! Takie emocjonalne! <33333333333333333333333333333333333
      Fastanators, Deepers! <33333333333333333

      Usuń
  5. Biedna Des :( i jeszcze ten idiota, Max!
    Uwielbiam te opowiadanie! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo !!!! <3333 Max to taki DEBIL !!!! UGH ! :( KCKCKC ;* Mari xx #DEEPERS , #FASTONATORS , #BALLERS

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, świetnie! Jestem w wielkim szoku! Jak zwykle Malik przybiega z pomocą! :D *-* Max ma za swoje i już! :D

    OdpowiedzUsuń