czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 19

Rozdział dla  moich kochanych czytelniczek, które piszą egzaminy gimnazjalne! Oby wam się powiodło.

(tak tak wiem ,jutro ostatni dzień)

Obudziłam się. Zerknęłam w stronę okna i zorientowałam się ,że jeszcze jest noc ,a w każdym razie na zewnątrz było ciemno. Popatrzyłam na krzesło obok mojego łóżka i wtedy wszystko zaczęłam sobie przypominać. Kilka godzin ,a może godzinę temu siedział tutaj mój wychowawca, Zayn Malik, a teraz już go nie ma! Cholera jasna! Ja przecież go pocałowałam! Rozbierałam się przy nim! Wszystko zaczęło przypływać mi do głowy. Znalazł mnie na chodniku ,a potem znaleźliśmy się tutaj! Boże co ja zrobiłam?
Co ja do niego mówiłam! Jak mogłam być taka niepoważana! Co on sobie pomyśli teraz?! Cholera ,cholera ,cholera.
Wstałam z łóżka, moje kolano bolało znacznie mniej ,może praktycznie w ogóle, z czego się ucieszyłam.
W sobie czułam jeszcze trochę alkoholu. Podeszłam do szafki i włożyłam na siebie zwykły podkoszulek.
Otworzyłam drzwi balkonowe i wyszłam na świeże powietrze. Odwróciłam się w stronę pokoju i zerknęłam na elektryczny zegarek na szafce, wskazywał piątą pięćdziesiąt pięć. Dziwna godzina ,jakaś niepokojąca. Usiadłam na zimnych płytkach spuszczając nogi w dół. Poranek był chłodny ,ale to dobrze mi zrobiło. Starałam się przypomnieć sobie z wczoraj wszystko bardzo dokładnie. O ile się nie mylę Zayn nie odepchnął mnie od razu gdy zaczęłam go całować, pozwolił mi na to ,dopiero na łóżku się opamiętał.
Jak ja mogłam to zrobić? Pewnie pomyśli ,że chciałam się z nim...przespać... W gruncie rzeczy powiedziałam coś tego stylu. Nigdy więcej nie wypiję tyle alkoholu! Jak ja teraz pójdę do szkoły? Jak ja teraz na niego spojrzę? Przecież będę zawstydzona ,zmieszana jak nigdy przed nikim. Kurwa! Pocałowałam nauczyciela i rozebrałam się przy nim! Potem on siedział przy mnie ,a potem.. Bardzo dokładnie pamiętam ten sen. Sen który od zawsze był taki sam , bardzo wyraźny i dokładny, mój własny koszmar. Z jednej strony ciesze
się ,że Malik był tutaj kiedy się obudziłam po tym śnie, inaczej nie wiem co by ze mną było, rozbeczałabym się jak zwykle lub zaczęła trząś ze strachu. Tak dawno nie miałam tego snu ,a jednak wrócił. Ale dlaczego? Dlaczego teraz? Na całym ciele miałam już gęsią skórkę. Chyba wystarczy tego rozmyślania i tak czasu nie cofnę ,choć tak bardzo bym chciała. Wstałam i zamykając drzwi na balkon wskoczyłam pod kołdrę. Chyba muszę pomyśleć nad zmianą szkoły... Boże, przecież zostały tylko dwa miesiące, jakoś dam rade ,nie będę chodziła na lekcje z Malikiem i może zdam. Przyłożyłam głowę do poduszki i zasnęłam bardzo szybko.
*
-Wstawaj marchewo!!!!!!!!!!!-usłyszałam wrzask w moim pokoju i poczułam ciężar na moim ciele ,a zaraz potem ktoś całował mnie po policzku. Sekundę później rozniosło się głośnie szczekanie Luny i ona wskoczyła na moje łóżko.
-Louis!-krzyknęłam i szybko usiadłam przytulając brata. Głowa dopiero teraz zaczęła boleć mnie bardzo mocno.-Tak bardzo tęskniłam braciszku!-dodałam.
-Ale od ciebie jebie wódą ,piłaś!-pogroził palcem i zaczął się śmiać ,a ja uderzyłam go lekko w ramię.
-Troszkę-szepnęłam i zapałam się za głowę.
-Wyobrażam sobie ile to troszkę było. Wstawaj już dwunasta!-ściągnął mi kołdrę,a ja leniwie podniosłam się z łóżka.
-Ubierz się-zaśmiał się i wyszedł. Wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam pierwsze lepsze jeansy i jakąś bluzkę oraz bieliznę i udałam się do łazienki. Spojrzałam w lusterko i  się przeraziłam. Wyglądałam TAK. Odbity tusz pod oczami ,zapuchnięte oczy. Przemyłam twarz porządnie wodą i
rozbierając się weszłam  pod prysznic. Tego mi było trzeba. Orzeźwienia. Zaczęłam szorować swoje ciało i myć głowę, do której znowu wkradły się te beznadziejne wspomnienia z wczorajszej nocy. Zayn Malik ,pocałunek ,moje głupie zachowanie ,okropny sen. Jeżeli ktoś dowie się o tym naszym pocałunku ,a raczej o moim pocałunku, mogę mieć problemy ,albo Malik będzie miał problemy.
O boże! A co zrobiłaby matka gdyby się dowiedziała?! Mam nadzieje ,że on poszedł do domu zanim ona wróciła. Wyszłam z kabinki i ubrałam się w to co miałam naszykowane, pomalowałam rzęsy ,związałam włosy i mogłam powiedzieć ,że wyglądałam jak namiastka człowieka. Umyłam porządnie zęby i popsikałam się perfumami ,żeby nie daj boże mama wyczuła alkohol ,który pewnie wędrował jeszcze w moich żyłach. Wiem jedno ,że w najbliższym czasie nie będę pić. O na pewno nie po tym co zrobiłam.
Zeszłam na dół. Poczułam zapach jajecznicy z szynką i pewnie skakałabym z radości ,ale nie tym razem. Zrobiło mi się niedobrze i wiedziałam ,że nie dane jest mi się najeść.
-Heej-przywitałam się z mamą ,a sekundę później do kuchni wparował uśmiechnięty Louis i ścisnął mnie bardzo mocno.
-Też się za tobą bardzo stęskniłam ,ale ja nie chce ci miażdżyć wszystkich kości Louis!-pisnęłam ,a on się zaśmiał tak specyficznie jak tylko on potrafi. Nie do wiary. Facet ma dwadzieścia osiem lat, a zachowuje się na piętnaście.
-Dobra dobra jemy kochani-powiedziała mama ,a ja usiadłam na swoim stałym miejscu przy stole.
-Um..mamo wiesz ja jakoś nie jestem głodna ,później sobie coś zrobię.-powiedziałam miło.
-O tak, Des na pewno ma powody żeby nie jeść-uszczypnął mnie niebieskooki.
-Kretyn-mruknęłam tak ,żeby tylko on to usłyszał. Chwile potem posłał mi całusa ,a ja pokazałam mu język.
-Des jesteś chora, albo źle się czujesz?-zapytała mama. Pokręciłam przecząco głową.
-Zjem sobie coś później ,ale wam życzę smacznego i napije się z wami herbaty-sięgnęłam po dzbanek i nalałam każdemu napoju do kubka.
-Lou, o której tutaj przyjechałeś?-zapytałam.
-Jakieś dwie godziny temu, miałem budzić cie od razu ,ale mama mnie prosiła ,żebym dał ci odpocząć. Słyszałem ,że przez ten tydzień czułaś się nie najlepiej ,musisz mi wszystko opowiedzieć-skończył i zaczął jeść swoje śniadanie. Ah tak ,mam mu tyle do opowiedzenia, oczywiście za wyjątkiem wczorajszego
zajścia. Ciekawa jestem czy bardzo by mnie zganił za tak bezmyślne zachowanie? Czy może nie?
-Wszystko ci opowiem później-mruknęłam. Mama tylko się nam przysłuchiwała i obserwowała czujnym okiem pani prokurator.
-Synku ,a jak długo u nas zostajesz?-spytała w końcu.
-Chcesz już się mnie pozbyć?-zachichotał wiecznie młody.
-Oh Louis nie wygłupiaj się ,tylko spytałam.
-Jakieś dwa tygodnie ,może mniej, może więcej-uśmiechnęłam się do niego szeroko. To będą dwa piękne tygodnie w moim życiu.
-Oh to wspaniale-tak samo ucieszyła się mama.
-Musze wam coś powiedzieć ,ale czekajcie aż zjem.-powiedział i podsycił moją ciekawość.
-Mów już-zaczęłam nalegać ,ale ten człowiek zrobił mi na złość i specjalnie jadł jak ślimak. Widział ,że się denerwuje ,a jego to tylko bawiło. Po jakiś dziesięciu minutach łaskawie skończył jeść ,przetarł usta serwetką i wstał z uśmiechem na ustach.
-Chciałbym moje panie przekazać bardzo ważną wiadomość.-zaczął.
-Wreszcie idziesz się leczyć na głowę , tak?-wtrąciłam ,a mama popatrzyła na mnie piorunująco.
-Jeszcze nie.-odparł Louis , a ja zachichotałam.
-W połowie czerwca żenię się!-krzyknął ,a ja otworzyłam wargi ze zdziwienia tak samo jak mama. Chwile później skoczyłam na równe nogi i rzuciłam się na Louisa tuląc go mocno.
-Gratuluje ,jeju jak fajnie. Razem z Sarah będziecie świetnym małżeństwem!.-powiedziałam. Spojrzałam na mamę ,a ona uroniła jedna łzę i wstała. Przytuliła Louisa z drugiej strony.
-Mój mały chłopczyk już się żeni, ale co ja mogę zrobić ,nie pozostało mi nic innego jak się cieszyć. Gratuluje synu, ale dlaczego ja o tym nie wiedziałam wcześniej? Przecież trzeba wszytko zamawiać ,zaproszenia ,gości ,muzykę ,katering ,sale ,wszystko!-zaczęła nakręcać się moja mama.
-Mamo ja i Sarah sami zajmujemy się wszystkim. Nie mówiłem ci bo tak ustaliliśmy.
-Oh jacy wy niemądrzy. Przecież to rodzice pomagają w przygotowaniach ślubnych, to chyba jasne ,że zamierzam się dołożyć do waszego ślubu i wesela i bez żadnej dyskusji.
-Mamo mamo mamo..-westchnął Louis.
-Chciałabym z wami posiedzieć ,ale nie mogę ,mam dzisiaj ważną sprawę. Louis pogadamy o ślubie jak wrócę.-powiedziała mama i wstała od stołu kierując się do gabinetu.
-Przecież wróciłaś nad ranem!-krzyknęłam za nią.
-Taka praca Des-odparła mi i usłyszałam zamykane drzwi. Po kilku minutach mama wyszła z domu.
-Des słyszałem że zerwaliście z Max'em ,dlaczego?-zapytał ciepło Louis i złapał mnie za rękę. Popatrzałam na niego ,nie byłam pewna czy chce powiedzieć mu całą prawdę, bałam się jak zareaguje.
-To stało się tydzień temu-zaczęłam mu opowiadać wszystko jak na spowiedzi. Louis marszczył brwi co jakiś czas ,ale mi nie przerywał,  znaczy nie przerywał mi na początku ,bo na końcu wybuchł.
-Co!?-krzyknął.-Co ten pieprzony dupek ci zrobił?!-warknął. Widziałam po nim ,że jest zdenerwowany.
-Louis nie unoś się i tak już po wszystkim.-powiedziałam.
-Kurwa-syknął-Ten skurwiel cie po prostu wykorzystał i zdradził ,jak mam się nie denerwować? Przecież jak go spotkam to go zabiję!
-Nie!-krzyknęłam.-Nie rób nic głupiego Louis, ja nie chce mieć z nim nic wspólnego i nie chce żeby moi bliscy się do niego zbliżali!
-Mała ale on zachował się tak kurwa podle ,że porządne obicie mordy to mało. On cie zranił mała.-pogładził mnie po ręce, a ja musiałam upuścić wszystkie emocje i rozpłakałam się. Niepotrzebnie ,wiem ,przechodziło mi już ,ale kiedy opowiadałam to na nowo Louisowi, przeżyłam to wszystko po raz drugi. Brat automatycznie mnie przytulił i zaczął bujać głaszcząc po głowie.
-Obiecaj Louis ,że nie będziesz go szukał i go bił.-mruknęłam tuląc się do niego jak najsilniej.
-Nie będę go szukał.-odparł chłodno i cmoknął mnie w czubek głowy. Jest najlepszym bratem na świecie.
-A co z twoim kolanem?-zapytał po kilku minutach ciszy. W skrócie streściłam mu cały ten wypadek ,ale nie narzekałam na Samantę ,powiedziałam ,że mnie przeprosiła i się na nią nie gniewam i już nie czuje bólu.
-Tobie to zawsze musi się coś przydarzyć-westchnął. No właśnie. Na przykład przewrócenie się przed nauczycielem ,zabranie go do domu ,rozebranie się przed num i całowanie go.
-Wiesz ,że będziesz druhną na moim ślubie?-uśmiechnął się blado.
-Ja myślę-powiedziałam szczypiąc go w bok, zaśmiał się. -Mam nadzieje ,że dasz mnie w parze z jakimś seksownym, gorącym chłopakiem ,żebym mogła zapomnieć o Max'ie raz na zawsze-zażartowałam.
-Postaram się-odpowiedział.-Świadkami będzie brat Sarah, Brian i jego dziewczyna Camilla.-dodał po chwili.
-Zapowiada się ciekawie, już nie mogę się tego doczekać.-wstałam z objęć Louisa i przeciągnęłam się leniwie ocierając policzki.
-Mojego wesela nigdy nie zapomnisz-zapewnił Louis.-Chodź poleniuchujemy dzisiaj trochę-pociągnął mnie w stronę salonu i usadził przed telewizorem wybierając jakiś film do obejrzenia. Wcale się nie zdziwiłam kiedy wybrał zboczoną komedie.

_________________________________________________________________________________
Wiem ,przepraszam ,zawaliłam sprawę ,ociągałam się z rozdziałem ,ale to jak mówiłam.
Skończyły mi się napisane rozdziały ,a przez święta nie miałam kiedy napisać ani słowa ,ale
odstawiłam książki do nauki, zadania domowe i zabrałam się za rozdział.
Jest on spokojny nic się nie dzieje ,ale inaczej się nie dało.
Do następnego <3