poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 12

Wszystkie lekcje zleciały mi niesamowicie szybko. Zanim się spostrzegałam już była 16;20 i czas na trening.
Razem z Zoe i Emmą poszłyśmy na hale aby przebrać się w nasze bordowo-białe stroje, mianowicie bordowe shorty, bordowy biały t-shirt z numerem ,ja miałam 12 i do tego białe tenisówki. W szatni było całe dwanaście dziewczyn ,czyli tyle ile nas chodzi na treningi. Plecaki wraz z ubraniami zostawiłyśmy w szafkach i wszystkie wyszłyśmy , na sale ,żeby się rozgrzać. Zrobiłyśmy kilka okrążeń wokół boiska, po pięćdziesiąt brzuszków, trzydzieści pompek ,pięćdziesiąt przysiadów, wdechy i wydechy i wzięłyśmy piłki z kosza ,aby każda mogła rozgrzać palce. Na sali pojawił się Pan William Truman ,a waz z nim ,Uwaga, Zayn Malik ,nie wiem po jaką cholerę. Popatrzyłam na nich przelotnie i podbijałam piłkę do góry dwoma sposobami raz dolnym, a raz górnym. Później standardowo nadszedł czas na ścinanie ,każda po kolei wystawiała ,a na końcu zagrywka ,po trzydziestu minutach byłyśmy gotowe do gry.
-Dobrze moje Wilczyce-a zapomniałam ,nasze szkolne drużyny zarówno w kosza ,siatkę i piłkę nożną nazywają się Wolves, wilki.
-W dzisiejszych zajęciach będzie uczestniczył pan Zayn Malik i pomoże wybrać mi główny skład do reprezentacji w nadchodzących zawodach. Więc dzisiaj każda z was musi dać z siebie wszystko ,aby zająć miejsce w drużynie ,inaczej będzie tylko jako rezerwowa. Pamiętajcie ,tylko sześć dziewczyn będzie w głównym składzie  i nie powiedziane jest ,że będą zmiany między zawodniczkami ,mogą być ,ale nie muszą.
Dobra wybieramy składy. Des i Harriet wybieracie.
-Dlaczego zawsze ja?-spytałam z uśmiechem, ale fakt faktem ,że zawsze ja muszę wybierać.
-Bo cie kocham-zaśmiał się ,a my wszystkie z nim. Lubię go, ale dlatego ,że on mnie nie uczy jako tako ,tylko mnie trenuje ,zawsze powtarza, że nas kocha, to jest jego odpowiedź na wszystko.
Ustawiłyśmy się z Harriet, brązowowłosą dziewczyną, na przeciwko wszystkich ,zagrałyśmy w kamień papier i przegrałam ,więc pierwsza wybierała Harriet.
-Alice-wywołała blondynkę z szarymi oczami. Prawdę mówiąc nie ma tutaj żadnej dziewczyny,której bym nie lubiła ,wszystkie są okej.
-Zoe-teraz była moje kolej.
-Emma.
-Abby.
-Cassie
-Reychal.
-Cece.
-Sue
-Melanie
-Patty-ostania zawodniczka doszła do mojej drużyny. Zajęłyśmy połowy i zebrałyśmy się w ciasne kółeczko kładąc dłoń na dłoni.
-Kto skopie im dupy?-spytałam.
-MY!-odkrzyknęłyśmy równo, druga drużyna też coś krzyknęła. Zajęłyśmy odpowiednie pozycje ,byłam wystawiającą. Zayn Malik stanął po prawej stronie boiska ,a pan William po lewej. Zoe uderzyła piłką o parkiet i zaczęła się gra. Dawałyśmy z siebie wszystko ,bo każda chciała być w głównym składzie co było bardzo oczywiste. Rzucałam się na piłkę jakby to już były zawody o nie małe nagrody, a to dopiero początek treningów do rozgrywek. Czas mijał ,pierwszego seta przegrałyśmy 21-25, każda z nas zmarkotniała ,miałyśmy trzy minuty przerwy i zebrałyśmy się aby się naradzić.
-To ,że przegrałyśmy pierwszego, nie oznacza że przegramy drugiego. Słuchajcie ,one myślą ,że jak teraz z nami wygrały to drugiego też wygrają i będą się mniej starały ,więc teraz spinamy pośladki i bronimy piłki jak lwice ,a wierzcie mi, że wygramy pozostałe sety i to z palcem w ..no wiecie-zaśmiałam się ,dziewczyny pokiwały głowami.
-Nie możecie się teraz zniechęcać ,zaczynamy ostrą grę ścinamy najsilniej i serwujemy tak ,żeby była jak najmniejsza możliwość odbioru.
-Tak jest-zaśmiała się Abby.
-Kto skopie im dupy?-zapytałam.
-My!-odkrzyknęły i zajęłyśmy miejsca. Zaczęła się naprawdę cięta rywalizacja, przez co przeciwna drużyna została zbita z tropu i zyskałyśmy sporo przewagi. Nasz trener klaskał i krzyczał jeśli któraś zrobiła coś źle i poprawiał nas ,ale tak jest zawsze. Robiłam wszystko ,żeby dostać się do głównej reprezentacji ,ale wiedziałam ,że jeśli tu jest Malik, na złość ,może mnie odradzić. Przecież każda z nas gra świetnie. Byłyśmy spocone ,czerwone i zmęczone, ale żadna się nie poddawała. Parę razy przyłapałam się jak zerkam w stronę Malika i parę razy zorientowałam się, że on też patrzy na mnie przez co zepsułam piłkę ,która była prosta do odbioru. Pokręciłam głową przywracając się do żywych i skupiłam się ponownie na grze. Trening dobiegł końca.
-Idźcie pod prysznice ,a my zrobimy naradę-polecił trener i sznureczkiem zniknęłyśmy w szatni. Każda wskoczyła do ciasnej kabinki i rozkoszowała się płynem pod prysznic i ciepłą wodą. Każda z nas robiła to szybko ,bo każda była ciekawa i zniecierpliwiona. Przebrałyśmy się w swoje ubrania i wysuszyłyśmy byle jak włosy ,ja ich nie związałam tylko założyłam na głowę szarą czapkę beanie z napisem F*CK. Tyle razy upominali mnie o ten napis ,ale ja nie zamierzałam rezygnować z czapki. Chroniła mnie przed chorobą gdy miałam wilgotne włosy. Z plecakami na ramionach wyszłyśmy na sale gdzie czekali już na nas panowie. Ustawiłyśmy się w szeregu i czekałyśmy na werdykt.
-Było nam ciężko ,bo każda z was gra znakomicie i każda z was mogłaby być w drużynie głównej ,ale jest tylko sześć miejsc. Nie chcemy ,żeby któraś się obraziła ,bo wiecie ,że ktoś przechodzi ktoś nie ,ale na pewno będziecie na zmianę i na pewno będziecie oglądać mecz.-mówił spokojnie pan Truman i chodził to w prawo to w lewo. Malik przygryzał dolną wargę co nie uszło uwadze także innych dziewczyn. Słyszałam jak pod prysznicem jarały się jego obecnością i fantazjowały ,ale przecież nie można się dziwić, jest przystojnym dupkiem. Ja jako jedyna z tej szkoły miałam z nim chyba takie "przygody", ta rozmowa w parku, to ,że nazwał mnie silną i dobrą dziewczyną, podobało mi się, ale wiedziałam ,że powinnam odejść z tego parku zanim powiedziałabym do niego. "Jest pan taki przystojny" ,a zraz potem dodałabym "Ale równie wkurwiający" oj obawiałabym się jego reakcji. Po raz kolejny spostrzegłam ,że wgapiam się w niego ,a on we mnie i tak samo jak on przygryzałam swoją wargę. Szybko odwróciłam wzrok i wyjęłam wargę z pomiędzy zębów..
-Dobra dość tej paplaniny ,przechodzimy do konkretów-oświadczył Truman. Ach tak przez te moje rozmyślenia nie słuchałam uwag pana Trumana.
-Kapitanem drużyny zostanieeeeee...-przeciągnął ostatnią głoskę i wytworzył napływ ciekawości i napięcia.
-DES-powiedział słodko-Wilczyca numer dwanaście-dodał po chwili ,rozległy się brawa. Pisnęłam z radości. Trener wskazał miejsce obok Malika.  Przełknęłam ślinę ,bo w końcu dzisiaj znowu go wkurzyłam i powiedziałam mu ,że w piątek był inny. Zachowałam jednak bezpieczną odległość oddalając się od niego o krok.
-Gratulacje-powiedział uśmiechając się-Grasz niesamowicie dobrze-dodał ,a ja chyba się zawstydziłam.
-Dziękuje-bąknęłam cicho i przerwał nam głos pana Trumana.
-Teraz wymienię kolejne pięć głównych zawodniczek, na przemian z panem Malikiem.
-Abby-wywołał Truman ,dziewczyna pisnęła i podbiegła do mnie przytulając mnie, a ja ją.
-Zoe-oświadczył Malik ,dziewczyna zrobiła to samo co Abby, cieszyłam się razem z nimi ,bo są naprawdę dobre
-Harriet-wywołał trener.
-Cassie-zawołał Malik.
-Emma-zakończył trener. Utworzyłyśmy kółko i skakałyśmy z radości śpiewając "La la la la" pozostałe sześć dziewczyn posmutniało, ale biły nam brawa ,wiedziały ,że jest szansa ,że zagrają.
-Przykro mi perełki, ale ktoś musiał ,a ktoś nie ,nie martwcie się ,lekcji i tak nie będziecie miały-pocieszył je Truman. Radosne pobiegłyśmy do drzwi ,aby wreszcie wrócić do domu. Moja mama była w domu ,ale jak zwykle przyjechała wziąć jakieś papiery i przebrać się. Kiedy pochwaliłam się moim małym awansem przytuliła mnie bąknęła 'gratuluje' i wyszła.
Cóż ,widać ,że mnie nawet nie słuchała.
*
Nie pamiętam nawet kiedy zasnęłam ,byłam tak podekscytowana siatkówką ,że żyłam marzeniami naszej wygranej. O godzinie siódmej dwadzieścia wstałam z łóżka. Postanowiłam poleżeć te dwadzieścia minut dłużej niż zwykle ,bo nie chciało mi się jeść śniadania. Pogoda była gorsza niż przez ostatnie dwa dni ,było chłodno i pochmurno ,wskazywało na deszcz. Cóż po Londynie można się tego było spodziewać. Ubrałam czarne rurki i bluzę zakładaną przez głowę bez kaptura w kolorze Toffi z Boy London.
Skierowałam się do łazienki aby wykonać mały makijaż ,czyli standardowo rzęsy i psyknięcie perfumami.
Zabierając plecak i telefon wyszłam z pokoju. Na dole dałam białej jeść i ubrałam swoje białe air Maxy
i czarną kurtkę z kapturem. Wyszłam w dobrym humorze na autobus. Po dwudziestu minutach stałam wraz z dziewczynami z mojej klasy na sali ,bo akurat we wtorki i czwartki pierwszą lekcją jest wf, tak jak i drugą.
Zdążyłam już pochwalić się Victorii, a ona była równie zachwycona jak i ja. Malik poprowadził rozgrzewkę.
Po ćwiczeniach znowu ustawiłyśmy się w rządku.
-W co dzisiaj gramy, w siatkówkę proszę Pana?-spytała Samanta.
-Nie dzisiaj.-odparł.
-To w co?-pytała dalej.
-Tenis-oznajmił Malik i zaczął rozwieszać kilka siatek na całej powierzchni sali. Kurwa mać. Nienawidzę tenisa, nie lubię w to grać ,ani nie idzie mi dobrze odbijanie tej piłeczki ,zwłaszcza ,że źle trzymam paletkę.
Czekałyśmy aż rozwiesi ,w tym Samanta i Olivia poszły mu pomóc, nam się nie chciało ,a on nie prosił.
-Oj Des i co ty teraz poczniesz ,nie lubisz tenisa-zaśmiała się Victoria.
-Tak jak ty kosza-wypięłam jej język.
-No fakt-zmarszczyła brwi.
-Ale chyba tym razem zagrasz co?
-Jeśli ta wywłoka znowu  będzie pajacować to nie zagram.
-Wydaje mi się ,że dzisiaj nie będzie pajacować-stwierdziła Victoria. Malik zagwizdał i kazał dobrać się w pary. Ćwiczyło nas tylko osiem ,dwie  siedziały na ławce, a dwóch dziewczyn nie było. Byłam oczywiście z Victorią. Minę miałam skwaszoną ,Malik przyglądał mi się ,ale Samanta go zagadała. Wzięłam paletkę i stanęłam na swojej połowie. Miałyśmy siatkę obok Samanty i Olivii. Malik gwizdnął kiedy skończył tłumaczyć zasady gry. Nie słuchałam bo, nie miałam ochoty, wiedziałam ,że tak czy siak mi nie wyjdzie i wcale się nie myliłam. Piłka często wyprzedzała moje uderzenia i musiałam non stop po nią chodzić. Że też akurat wymyślił grać w to gówno. Nie lubię robić czegoś ,czego nie potrafię ,albo co idzie mi fatalnie ,źle się wtedy czuje. Marudziłam sama do siebie. Victorii szło o wiele lepiej ,ale była do mnie cierpliwa. Czasem udało mi się dobrze odbić albo zaserwować, ale zazwyczaj mijałam piłkę lub odbijałam w sufit.
Zobaczyłam jak zbliża się Malik. Samanta się uśmiechała ,ale on minął ją na co zmarszczyła brwi i podszedł pode mnie. A niech to ,zauważył jak idzie mi chujowo ,nie chcę ,żeby mi tłumaczył tych beznadziejnych zasad.
-Pomóc ci Des? -zapytał. Wiedziałam. Ja nigdy w życiu nie prosiłabym go o pomoc w tym.
-Poradzę sobie-burknęłam.
-Widzę ,że chyba nie bardzo.-odrzekł ,a ja wzruszyłam ramionami.
-Daj-wyciągnął rękę i wskazał na paletkę. Rozejrzałam się dookoła i spostrzegłam ,że każda para gra tylko dwie księżniczki wgapiają się w nas. A Samanta mierzyła mnie wzrokiem i to ostro.
-Poradzę sobie-powiedziałam stanowczo.
-Oh skoro nie chce to niech ją pan zostawi, ona i tak nie umie-odezwała się Samanta.
-Pozwól ,że sam zdecyduje ,moim obowiązkiem jest was nauczyć, taki mam zawód-warknął do niej ,a ona poszerzyła oczy, a ja posłałam jej zwycięski uśmiech i zdecydowałam się ,że pozwolę Malikowi ,żeby mi tłumaczył ,tylko po to aby ją wkurwić. Pokazał mi jak ustawić ręce ,aby dobrze trzymać paletkę ,tłumaczył kiedy mniej więcej uderzać i zrobiliśmy kilka prób. Parę razy nasze ręce się dotknęły ,a mnie przeszły małe dreszcze elektryczne, co ciężko mi przyznać ale spodobało mi się. Samanta aż kipiała ze złości.
Wiedziałam jak to jest kiedy przez jedną osobę leci lekcja bo sama wyszłam w czwartek ,ale z tego co widziałam wszystkie dziewczyny dalej grały, bo miały taką możliwość, tylko Samanta nie.
-Dobra już sobie poradzę-powiedziałam po kilku minutach. Malik się uśmiechnął i odszedł na swoje miejsce
pod oknem. Zaczęłyśmy grać i faktycznie nowy sposób trzymania rakietki bardzo się przydał.
-Odpocznijmy minute-powiedziała Victoria i zatrzymała piłeczkę u siebie, a ja oparłam ręce o kolana i robiłam wdechy i wydechy. Popatrzyłam w stronę Samanty ,one też przestały grać i wgapiała się we mnie.
-Gramy Olivia-powiedziała nagle i podrzucając piłeczkę zamachnęła się. Rakietka wyleciała jej z ręki, a
raczej specjalnie ją wypuściła w moją stronę , odbiła się od parkietu i uderzyła mnie w kolano.
-Kurwa-zabolało, przeklęłam i syknęłam z bólu. Zrobiłam się wściekła.

_____________________________________________________________________________
Hej <3 Pogoda jest do kitu i nic mi się nie chce ;/
Znowu święta i znowu beznadziejnie ,jak mnie coś takiego denerwuje , eh...