środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 14

Film był kręcony telefonem komórkowym na jakieś imprezie, skąd to wiem? Była głośna muzyka i światła.
Osoba kamerująca otworzyła jedne z drzwi i podeszła do pary osób. Rozpoznałam. Był to Max ,siedział na krześle ze ściągniętymi spodniami, a na nim okrakiem siedziała jakaś dziewczyna ,była prawie naga ,cóż miała tylko biustonosz ,całowali się i po porostu zwyczajne pieprzyli na krześle. Moje serce przyśpieszyło pompując krew ,która mnie zalała. Byłam tak wściekła i taka ...taka inna, poczułam się zraniona ,zdradzona ,bo przecież rzeczywiście taka byłam. Max mnie zdradził. Spojrzałam na wyświetlacz ,filmik skończył się, kiedy Max zorientował się ,że jest kamerowany, dziewczyną siedząca na nim to ta dziewczyna z trzeciej ce. Trwało to może dwadzieścia sekund ,ale tyle wystarczyło ,żeby zmienić coś we mnie ,coś pękło. Nigdy mnie nie zawiódł ,a teraz zdrada? Z tą dziewczyną zabawiał się w sobotę, a ze mną w niedziele. To było dla mnie upokarzajcie ,ile osób o tym wie? Ile to widziało? Byłam załamana ,ale równie mocno wkurwiona. Domyślałam się że zbladłam. Zobaczyłam ,że dziewczyny wychodzą z szatni ,zatrzymałam Victorie.
-Co jest Des? Chodź-powiedziała ,a ja pokręciłam głową nie mogąc na chwile wydobyć słowa i zamknęłam oczy aby odstraszyć łzy.
-Des co jest?-spytała z troską-Coś z nogą?-pokręciłam znowu głową. Pociągnęłam ją za rękę do szatni i na szczęście była pusta, skręciłyśmy za róg w stronę pryszniców i jedna łza opuściła moje oko ,ale szybko ją starłam.
-Kurwa Des ,powiesz wreszcie co się stało?-zapytała poirytowana. Podałam jej słuchawki, a ona unosząc brwi pytająco włożyła je w uszy.
-Oglądaj-bąknęłam i włączyłam filmik podając jej telefon. Na reakcje nie czekałam długo, dziesięć sekund filmu, a Victoria otworzyła szeroko usta i przeklinała Max'a ,ale oglądała dalej. Po krótkim czasie oddała mi telefon, który wrzuciłam do plecaka.
-A to jebany gnojek zabawiał się z tą laską z trzeciej ,mówiłam ,że się mu przyglądała!-powiedziała zła.
-Boże Victoria ,co ja mam teraz robić?-spytałam łamiącym się głosem.
-O nie ,na pewno nie możesz płakać przez to szczurze gówno!-potrzepała mnie za ramiona.-Spierzemy go na kwaśne jabłko ,ale ty nie możesz ryczeć, nie ty! Ty nigdy nie płaczesz Des! Zawsze tak było. Jesteś silna i dasz rade-mówiła przekonywająco.
-Nie rozumiesz Victoria-mruknęłam-Nie wiesz jak się czuje. Pieprzył się z tą panienką w sobotę ,a w niedziele umówił się ze mną i  pieprzył mnie! Rozumiesz! Oddałam mu się bo zawsze nalegał, to był mój pierwszy raz ,z nim! A on dzień wcześniej był na imprezie i zbawiał się z tą idiotką!-powiedziałam głośniej hamując łzy!-Czuje się jak kompletna kretynka, jak mogłam mu uwierzyć w te jego "Zależy mi na tobie" ?! Powiedział ,że by u babci, kłamał mnie!-wyrzuciłam to wszystko jak z maszyny. -Przecież ja go zabije-dodałam na końcu i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.
-Nie Des ,zostaw to nam ,ty masz chorą nogę-krzyknęła za mną przyjaciółka. Kidy przeszłam za róg i skręciłam, w drzwiach zobaczyłam wchodzącego Malika. Patrzył na mnie unosząc brwi. Słyszał to? A jebać to teraz!
-Jezu, Des ,wracaj nie rób nic głupiego!-krzyknęła znowu Victoria ale nie dokończyła bo zobaczyła Malika.
-Przyszedłem powiedzieć ,że musicie opuścić sale ,zamykam-powiedział zwykłym głosem ,ale ja wiedziałam ,że słyszał. Kulejąc ruszyłam dalej. Victoria mnie dogoniła i pomogła pokonać schody. Szłam korytarzem szybkim krokiem ignorując ból i odpychając innych uczniów ,byłam wściekła ,ale chciało mi się płakać. Znalazłam klasę matematyczną i Max rzeczywiście tam stał.
-Dwie przez dwa wieczory, nieźle stary-poklepał go po ramieniu jakiś chłopak. Wiedziałam o co chodzi. Ich rozmowy ucichły, a Max się odwrócił uśmiechając się do mnie.
-Cześć moja słodka-gdy tylko usłyszałam to tandetne powitanie chciałam rzygać. Podeszłam krok i z całej siły jaką miałam uderzyłam go ręką w twarz. Zdezorientowany złapał się za policzek i przeklął.
-Odbiło ci Kurwa?-syknął i łapiąc mnie z nadgarstek pociągnął w stronę toalet, noga bolała ,ale to nie było ważne. Jego kumple zaczęli się śmiać. Zamknął drzwi  w jednej z ubikacji ,nie było nikogo.
-Ty pieprzony gnojku ,ty dupku!-krzyknęłam waląc rękami w jego klatkę piersiową. Jakoś udało mu się mnie powstrzymać.
-Des uspokój się ,o co ci chodzi?!-odkrzyknął. Jego policzek był mocno czerwony.
-Jak mogłeś mi to zrobić co?! Jak mogłeś pieprzyć się z tamtą dziewczyną ,kłamiąc, a potem przelecieć mnie, wciskając kity i dając jakąś jebaną różę i bransoletkę?!-krzyczałam, zerwałam z nadgarstka biżuterie i rzuciłam mu pod buty.
-Skąd wiesz?-zapytał cicho.
-Dostałam świetny filmik. Nie mogę w to uwierzyć ,że to zrobiłeś ,ja ci ufałam.-powiedziałam z żalem.
-Des wysłuchaj mnie ,to nie jest tak-nie dokończył bo znowu uderzyłam go otwartą dłonią w policzek.
-Przestań się ośmieszać! Nie tak? A jak!? Wszystko było widać ty idioto ,ty fałszywy śmieciu!
-Des błagam cie, ja ci to wytłumaczę.
-Tu nie ma co tłumaczyć, jesteś durnym frajerem ,a ja jestem naiwną kretynka, dałam się zwieść i i teraz za to płacę.
-Mała proszę...-przerwał mi, ale ja posłałam mu gromiące spojrzenie, zamilkł.
- To ,że nasz związek dobiegł końca nie jest dla ciebie dziwne prawda?-prychnęłam i spluwając mu na buta wyszłam z toalety krzycząc "Nienawidzę cie". Korytarz był pusty ,co oznaczało ,że lekcja się zaczęła. Na ile mogłam tak szybko poszłam w stronę wyjścia. Max krzyknął raz za mną ale pokazałam  mu środkowy palec ,a on stanął jak wryty. Kiedy byłam już przy wyjściu drogę zatorowała mi pani Morgan.
-Dokąd to Tomlinson, lekcje się nie skończyły.-powiedziała chamsko. Byłam na krawędzi emocjonalnej ,chciałam krzyczeć i płakać, skulic się i biegać.
-Muszę do domu ,proszę mnie zwolnić. Zostałam zraniona w kolano i w dodatku bardzo źle się czuję. Proszę, błagam-pierwszy raz powiedziałam do niej takim tonem ,błagalnym i skruszonym. Zdjęła okulary i zamrugała kilkakrotnie. Nie dowierzała w to co słyszy.
-Des ,co ci jest?-spytała spokojnie.
-Zostałam uderzona paletką w nogę ,a teraz boli mnie jeszcze głowa, ja muszę do domu , proszę niech mi pani pozwoli ja muszę, proszę-przełknęłam ślinę i byłam świadoma ,że moje oczy zaszły już łzami ,ileż można to w sobie trzymać.
-Nie mogę wypuścić cie samej...
-Ja zadzwonię do Mamy ,przyjedzie ,ale muszę iść na powietrze , proszę-kolejne "proszę".
-Dobrze Des ,idź-otworzyła mi drzwi i ze współczuciem wyrytym w tęczówkach poklepała mnie po ramieniu. Nie miałam już jej za złe, że przez nią dostałam uwagę ,nie obchodziło mnie to.
Wyszłam przed szkołę i uważając na stopnie powoli zeszłam. Chyba przez ten szybki chód w poszukiwaniu Max'a nadwyrężyłam nogę. Nie mogłam dłużej utrzymać łez i tama została przerwana. Płakałam i pospiesznie opuszczałam teren szkoły. Zadzwoniłam po mamę ,od razu poznała ,że coś mi jest i powiedziała ,że przyjedzie. Zdziwiłam się, że nie musiała zostać w pracy. Szłam w kierunku domu kiedy nadjechała ,oczy miałem dalej zapłakane. Wsiadłam.
-Co ci jest kochanie?-spyta z troską.
-Musisz mnie zawieźć do lekarza mamo ,mam zrobić badanie kolana ,zostałam uderzona rakietką tenisową-wydukałam, a mama zmieniła kierunek jazdy.
-Coś jeszcze się stało?-spytała ,ona wyczuła ,że coś jest nie tak ,bądź co bądź to matka.
-Opowiem ci jak wrócimy od lekarza-pociągnęłam nosem i starłam łzy z policzków. Opowiedziałam mamie jak mniej więcej dostałam tą paletką, nie zwalałam winy na Samantę, nie chciałam już się z nią użerać.
Po czasie wchodziłyśmy już do szpitala. Kulałam ,a mama podeszła do recepcji i po chwili dołączyła do mnie.
-Zaraz jakiś lekarz nas poprosi-powiedziała pocierając mi ramiona. Z całych sił starałam się nie płakać. Przecież byłam silna!
-Pani Tomlinson-zawołał lekarz ,podniosłam się razem z mamą. -Zapraszam do gabinetu.-powiedział sympatycznie. Ruszyłam za nim ,a mama za nami.
Wskazał na kozetkę i rozkazał ściągnąć spodnie, znaczy jedną nogawkę. Z małym trudem wykonałam zadanie. Zaczął badać mi kolano i pytał czy "boli" później zaprosił mnie ,aby zrobić zdjęcie Rentgenowskie.
Przepisał mi jakąś dobrą maść i lekarstwo i zajął się odczytywaniem zdjęcia, a ja ubrałam spodnie.
-Wygląda na to ,że to tylko stłuczenie ,z rzepką i całym kolanem wszystko dobrze ,masz tylko tego wielkiego siniaka i przez jakieś kilka dni będziesz utykać. Wypiszę ci tygodniowe zwolnienie z lekcji wf i proszę cie, nie nadwyrężaj kolana, to znaczy nie biegaj i nie chodź szybko ,w miarę możliwości nie zginaj gwałtownie , wtedy szybciej ci przejdzie.
-Dobrze-powiedziałam, choć tak na prawdę nie skupiłam się na tym co mówił lekarz ,odebrałam zwolnienie z zajęć fizycznych. Wyszłam przed gabinet i czekałam na mamę. Wyciągnęłam telefon, nieodebrane połączenia od Vicky ,Ricka ,Zacka. Martwią się ,nawet są sms

Mama wyszła z gabinetu i skierowałyśmy się do wyjścia.
*
-Des ,skarbie ,widzę ,że coś jest nie tak ,masz zaszklone oczy ,powiedz mi co się stało?
-Nie wracasz do pracy?-zapytałam.
-Des ,dzisiaj zostaję z tobą. Powiedz skarbie, proszę ,powiedz mi.-nalegała łapiąc mnie za rękę siedząc na przeciwko mnie na czarnej kanapie w salonie przed telewizorem.
-Mamo ,ja...nie jestem już z Max'em-wydusiłam i kilka łez spłynęło mi po twarzy.
-Co się stało?
-To trudna sprawa ,nie chce o tym gadać ,ale to jest koniec.
-Kochanie, czasem tak jest ,że coś się psuje ,ale nie płacz ,zastanów się czy warto, nie ten to inny.
-Masz racje ,nie warto ,idę spać mamo-powiedziałam i wstając z kanapy ruszyłam do swojego pokoju.
Wzięłam piżamę z bielizną i udałam się do łazienki aby jakoś ochłonąć. Ściągnęłam bandaż z kolana,
rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i chłodne krople kuły moją skórę, nie chciałam myć się w ciepłej wodzie, wolałam orzeźwienie. Kiedy wreszcie byłam sama zaczęłam gorzko płakać mieszając łzy z lejącą się wodą. Oparłam się łokciem o ściankę prysznica i łkałam. Zdradził mnie ,on mnie zdradził. Wykorzystał mnie. Tylko po co? Skoro dobrze zabawiał się z tą laską w sobotę ,po co kupował mi różę,  tą głupią bransoletkę, po co mówił , że mu zależy ,po co pytał czy mu ufam?! Nigdy tego nie zrozumiem. Delikatnie zaczęłam myć włosy ,a potem całe ciało. Łzy nie przestały lać się po twarzy. "Za dużo ryczysz Des ,stanowczo za dużo" Ale to prawda, nie pamiętam kiedy ostatni raz aż tak bym płakała. Jestem pewna ,że nie kochałam Max'a miłością ogromną, bezwarunkową ,ale wiem ,że zależało mi na jego towarzystwie ,na jego obecności ,lubiłam z nim rozmawiać, był czymś więcej niż przyjacielem ale mniej niż miłością życia, mimo to zostałam zraniona. Niczym przebity balon, uszło ze mnie wszystko to co budowałam tyle czasu. Wyszłam z pod prysznica i nie trudząc się by wysuszyć włosy ubrałam piżamę, zawinęłam kolano i poszłam do byłego pokoju Louisa. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam jedną z jego bluz.
Założyłam na siebie i wyobrażając sobie ,że mnie tuli udałam się do swojego pokoju i położyłam się spać.
Z zaśnięciem też miałam problemy. Zastanawiałam się czy pół szkoły ,czy cała wie, że Max zabawił się na boku i ile osób widziało ten filmik i kto mi go przysłał? Wiem ,że to było konto fikcyjne.

_________________________________________________________________________________
Pierwszy rozdział Bally już jest : http://bally-fanfiction.blogspot.com/2014/04/rozdzia-1.html
Nareszcie wolne ,tyle czekałam ,tyle czekałam xD
Ale i tak wolę Boże Narodzenie bo więcej tego wolnego ;/
Ale lepszy rydz jak nic :)
JESTEŚCIE TAKIE kurcze PRZEWIDYWALNE -.-...

Do następnego Króliczki <3