czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 10

...

Niedziela. Obudziłam się kiedy usłyszałam skomlenie pod drzwiami. Zerknęłam na budzik i była godzina dwunasta. Co ta Luna chce? Wstałam bez większych komplikacji ,ponieważ po szesnastu godzinach snu w sobotę byłam wypoczęta. Podeszłam pod drzwi i wpuściłam białą do środka. Rzuciła się na mnie i zaczęła merdać ogonkiem.
-No już, już ,ubiorę się. Siad-pokazałam na dywanik ,a ona posłuchała i usiadła bacznie się mi przyglądając. Jej wzrok mówił mi "Pośpiesz się " Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarne leginsy i biało niebieską koszulę w kratkę. Przebrałam się w łazience i doprowadziłam do porządku. Minęło zaledwie dziesięć minut ,wow nieźle mi poszło. Zbiegłam na dół. Było cicho. Już wiem dlaczego ona tak skomlała, była niespokojna ,mama chyba przez przypadek zamknęła jej przejście na plac z tyłu domu. Otworzyłam ,a biała pędem wybiegła na trawnik. Słońce co jakiś czas wyglądało zza chmur ,ale ogólnie nie było jakoś gorąco, też na szczęście nie lało. Zrobiłam sobie coś do jedzenia i dałam jeść Lunie. Przypomniałam sobie ,że
przecież Max powiedział ,że niedziela cała nasza, pobiegłam na górę po telefon i wcisnęłam zieloną słuchawkę przy jego nazwie. Po pięciu sygnałach nie odebrał ,więc sobie odpuściłam. Może został u tej babci? Zrezygnowana położyłam się na łóżku i włączyłam wiszący na ścianie telewizor. Szedł jakiś film familijny z psami w roli głównej, scena akurat rozgrywała się w parku i nie wiem dlaczego ale do głowy przyplątał mi się obraz z piątkowego wieczoru. Ja i "pan" Malik który złapał mi psa.
Nasza rozmowa. Kurde, jak ja teraz na niego spojrzę? Będzie mi niezręcznie ,bo wygadałam mu się ,chociaż nigdy tego nie robiłam do obcych. Jestem nienormalna. Raz mówię ,znaczy, myślę ,że jest człowiekiem ,którego mogę polubić , jest spoko ,a chwile później wyzywam go w myślach ,albo nazywam go dupkiem ,a znowu później dobrze mi się z nim gada i wygląda na sympatycznego. To przez jego wygląd? Jest bardzo przystojnym mężczyzną, ale to chyba nie o to chodzi. Chociaż te jego brązowe, głębokie oczy są najpiękniejsze jakie kiedykolwiek u kogokolwiek widziałam, w dodatku razem z towarzyszącymi gęstymi rzęsami robią wrażenie. Dość! Nie myślę już o nim! Film dobiegł końca. Godzina Piętnasta. Poczułam wibracje obok mnie na łóżka ,to mój telefon. Max. O, wreszcie.
-Hej-przywitałam się.
-Hej słodka, sorki ,że nie odbierałem, będę po ciebie za pół godziny ,szykuj się-powiedział.
-Co? Już? Jak to szykuj się ,gdzie?
-Mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaką?-spytałam zafascynowana.
-Zobaczysz słodka ,będę niedługo.Pa-rozłączył się ,a ja podbiegłam do szafy aby ubrać coś lepszego. Wybrałam beżowe obcisłe spodnie, białą rozszerzającą się u dołu bluzkę z falbankami i na to czarny żakiet ,wyjęłam z szafy czarne balerinki z błyszczącymi diamencikami i poszłam do łazienki wzmocnić makijaż. Nałożyłam odrobinę pudru ,bo nie jestem fanką gładzi szpachlowej i poprawiłam rzęsy, dodałam jeszcze perfumy , bezbarwny błyszczy ,a na koniec przeczesałam włosy. Patrząc w lusterko stwierdziłam ,że może być. Zeszłam na dół i wybrałam kierunek- trawnik za domem. Biała leżała obok stołu ogrodowego i spała. Uśmiechając się pod nosem weszłam z powrotem do domu i nalałam jej wody do miski i wsypałam
karmy. Wiedziałam ,że mamy dzisiaj nie będzie, zazwyczaj tak jest w weekendy. Usłyszałam dzwonek do drzwi i szybko ruszyłam otworzyć. Ukazał mi się uśmiechnięty Max. Wyglądał całkiem przyzwoicie. Swoje brązowe włosy miał delikatnie postawione, ubraną miał białą koszulę z granatowymi łatami na łokciach oraz ciemne spodnie. Uśmiechnęłam się na jego widok i pociągnęłam nosem aby dobrze przyswoić jego zapach ,ładnych męskich perfum
-Cześć Słodka-powiedziała i dał mi buziaka w usta.
-Cześć-odpowiedziałam. Prawą rękę miał schowaną za plecami i nagle wyjął ją przed siebie, a w niej była pomarańczowa róża.
-Moja Słodka ,to dla ciebie-uśmiechnął się wręczając mi kwiat i cmoknął mnie w policzek. Z chęcią przyjęłam podarunek. Trudno uwierzyć ,ale wystarczy taki mały "romantyczny" gest, a ja z wrednej zołzy zrobiłam się grzeczna i milutka.
-Dziękuje, bardzo dziękuje-powiedziałam tuląc go.-Wejdziesz?-spytałam, bo ciągle staliśmy w drzwiach.
-Nie ,weź co ci potrzeba i chodźmy-powiedział puszczając mi oczko. Kiwnęłam głową i powędrowałam do kuchni. Do małego wazonika nalałam wody, wstawiałam pięknie pachnący kwiat i ze stołu wzięłam komórkę. Z uśmiechem na ustach wyszłam z kuchni i zgarniając klucze zamknęłam za sobą drzwi. Max stał przy bramce i czekał na mnie. Kiedy zjawiłam się przy jego boku chwycił moją dłoń i przepuścił przez bramkę.
-Gdzie idziemy?-spytałam.
-Na początek na obiado-kolacje-powiedział uśmiechając się tajemniczo.
-Do McDonalda?-spytałam bo zawsze tam chodziliśmy albo KFC. Prychnął.
-Tym razem będzie to restauracja-odpowiedział ,a ja rozszerzyłam oczy. Nigdy mnie nie zabrał do restauracji, a ja też jakoś nie nalegałam ,cóż mam osiemnaście lat ,zadowala mnie śmieciowe żarcie w KFC.
Była dopiero godzina szesnasta i o dziwo zrobiło się nieco cieplej niż jak wstałam, chmury zostały
przegnane przez Londyński wiatr, a Słońce mogło spokojnie robić swoje.
-Powidz jest jakaś okazja, o której zapomniałam ,że zabierasz mnie do restauracji?-spytałam.
-Nie, to już nie można tak bez okazji? Zależy mi na tobie i chcę cie po rozpieszczać.-pocałował mnie w skroń. Było to przyjemne.
-Można ,ale wiesz ,chciałam tylko spytać-wytłumaczyłam pośpiesznie. Później nasza rozmowa przerodziła się w to co zawsze, czyli luźna gadka o luźnych rzeczach. Droga do restauracji zajęła nam około
dziesięciu minut. Lokal był ładnie urządzony w kolorach jasnego błękitu, bieli i granatu. Był to styl żeglarski. W środku pachniało bardzo kusząco. Zajęliśmy stolik przy oknie i momentalnie podszedł do nas kelner z Menu. Jak się domyślałam dominowały owoce morza i ryby ,ale mięsa też nie brakowało. Zamówiłam łososia z sałatką, a Max pieczonego dorsza. W pomieszczeniu leciały słynne utwory Beatlesów i dzięki temu miałam dobry humor i miałam smak do jedzenia. Poszło mi szybko ,cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się ,fajna randka ,inna niż wszystkie, które mieliśmy.
-Powiedz jak u babci?-zapytałam przechodząc do kolejnego tematu.
-Um..no..nic ciekawego ,nudziłem się.
-Mogłeś zadzwonić, pogadalibyśmy.
-Nie mogłem, obiecałem babci ,że dam spokój sobie ze znajomymi jeden dzień w roku i będę z nią.
-Oh okej ,kochany z ciebie wnuczek.-zaśmialiśmy się. Po skończonej kolacji i deserze jakim był duży puchar lodów wyszliśmy z restauracji.
-Masz jeszcze jakieś plany?-zapytałam.
-Idziemy teraz do mnie ,może oglądniemy jakąś komedie?-zgodziłam się potakując głową. Droga nie zajęła długo i po czasie wchodziliśmy do mieszkania Max'a. Jak się zorientowałam było pusto, czyli byliśmy tylko my. Ściągnęłam żakiet i balerinki i na boso przeszłam przez korytarz. Skierowaliśmy się do pokoju Max'a. Usiadłam na łóżku naprzeciwko telewizora.
-Zobaczymy, może coś leci ciekawego-powiedział Max i włączając TV usiadł obok mnie Szukał po kanałach jakiegoś filmu i trafił na "Chłopaki na Ibizie" ,zgodnie podjęliśmy decyzje o obejrzeniu filmu.
Max zaświecił tylko małą lampkę na szafce i objął mnie ramieniem. Film zaczął się rozkręcać ,a wraz z akcją było coraz więcej śmiechu. Całowaliśmy się co jakiś czas, albo przytulaliśmy. Po czasie film dobiegł niestety końca. Max wyłączył telewizor i jedyne światło w pokoju to światło lampki. Podniósł się i wyjął coś z szuflady szafki. Ja również wyprostowałam się na łóżku i patrzyłam na niego z uniesionymi brwiami.
-Wyciągnij rękę-polecił ,zrobiłam to. Poczułam jak na mojej dłoni ląduje chłodny metal.
Przeniosłam wzrok na dłoń ,a w niej leżała srebrna bransoletka z trzema serduszkami, spodobała mi się.
Wyciągnęłam ją wyżej i obejrzałam dokładnie, na prawdę była ładna. Max pomógł mi zapiąć i poruszyłam nadgarstkiem, a biżuteria delikatnie drgała wraz z ruchem ręki.
-Dziękuje-powiedziałam i zbliżyłam się do Max'a ,aby go pocałować. Pociągnął mnie tak ,że wylądowaliśmy
plecami na materacu. Całowaliśmy się nadal, aż w pewnym momencie Max włożył rękę pod moja bluzkę i jechał w górę ,aż dotknął moich piersi. Zaskoczyło mnie to, kiedy jedną z nich mocno ścisnął i coś jęknął. Obrócił mnie na plecy, a sam przygniótł połową swojego ciała. Przerwałam pocałunek i wypchnęłam jego rękę.
-Max ,nie-odmówiłam ,bo wiedziałam do czego zmierza ,próbował już tyle razy ,a ja nie mam pewności.
-Mała..-mruknął pocierając nosem o moją szyję.
-Max ,ja nie wiem ,nie jestem pewna..-wymamrotałam.
-Zawsze tak mówisz ,uwierz mi ,że to jest przyjemne ,nie pożałujesz.-jego ręka znalazła się na moim biodrze
i unieruchomił mnie.
-A jeśli twoi rodzice wrócą?
-Nie wrócą ,zostali u babci-odpowiedział i jego ręka znowu powędrowała pod moją bluzkę.
-Zależy ci na mnie?-zapytał, nie wiedziałam jak mam mu odpowiedzieć, lubię go ,bardzo lubię ,więcej jak kolegę ,to mój chłopak ,zależy mi na tych naszych relacjach ,ale nie mogę powiedzieć, że go kocham w stu procentach.
-Tak-wyjąkałam niepewnie.
-To po protu poddaj się chwili ,nie musisz się o nic bać ,wszystko będzie dobrze-pocałował mnie czule w czoło. Wyjął z tylnej kieszeni mały kolorowy papierek. Wiedziałam co to. Byłam tak zmieszana tym wszystkim i zaskoczona, że nie zareagowałam kiedy moja bluzka znalazła się na podłodze razem z jego koszulą. Prawą ręką odpinał mój guzik w spodniach ,a ja leżałam nieruchomo bijąc się z myślami czy to dobry moment. Mam już dawno osiemnaście lat ,ale nie byłam pewna czy chce to robić teraz czy chce to zrobić z Max'em. Całował moją szyję i usta i pozbył się moich spodni. Zostałam w samej zwykłej białej bieliźnie. Max też pozbył się spodni i został w bokserkach, Wiedziałam ,że on tego pragnie ,widać było po odstających bokserkach.
-Des ,zaufaj mi-szepnął..Przełknęłam ślinę.
-Obiecuje ,że nic się nie stanie ,będzie delikatnie ,wiem ,że tego chcesz tak jak ja ,ale się boisz. Ufasz mi Des?-zapytał na końcu. Ufam mu? Jeszcze nigdy mnie chyba nie zawiódł.
-T-tak-szepnąłem.
-Więc odpręż się-palcem wskazującym przejechał po moim policzku i ściągnął mi majtki. Stanik zostawił. Uff całe szczęście. Sam zdjął bokserki i nałożył szybko prezerwatywę.
-Rozluźnij się Des i zaufaj mi-powiedział i poczułam jak wchodzi we mnie. Zrobił to za szybko więc
skrzywiłam się i jęknęłam z bólu. Jestem dziewicą idiotą! Mówiłam w myślach. Wyszeptał "sory"
i wysunął się aby jeszcze raz we mnie wejść, znowu tak samo jak za pierwszym razem ,bolało, nie sądziłam ,że to aż tak. Max zaczął przyspieszać ,a ja wydawałam jęki ,ale nie jęki przyjemności tylko bólu. Po malej chwili ból trochę ustał i zaczynałam czuć coś innego, lepszego. Nie wiem ile minęło ,ale wydawało mi się jakby może dwie minuty i spojrzałam na Max'a, zamknął oczy i wiedziałam, że doszedł. Ja nie doznałam spełnienia, jęknęłam jakieś dwa razy. Chłopak wyszedł ze mnie i ściągnął prezerwatywę. Położył się z powrotem i zakrył nas kocem.
-I co było źle?-spytał łącząc nasz dłonie. Pokręciłam głową. -Widzisz ,mówiłem ci ,że nie ma się czego bać ,to przyjemnie.
 Leżeliśmy tak kilka  minut i postanowiłam się ubrać, Max także.
-Odprowadzisz mnie do domu?-spytałam kiedy była już godzina dwudziesta trzydzieści.
-Jasne Mała-pocałował mnie i ruszyliśmy.
  Po godzinie dwudziestej drugiej byłam już wykąpana przygotowana do szkoły i leżałam w łóżku rozmyślając nad tym, na co dzisiaj pozwoliłam. Pozwoliłam Max'owi zabrać to co najcenniejsze ,ale dalej mam wątpliwości. Teraz i tak czasu się nie cofnie, ale coś we mnie, mówi mi ,że mogłam jeszcze poczekać ,poczekać aż zacznę czuć prawdziwą Miłość do niego ,a nie tylko zauroczenie. Trudno. Za późno. Stało się.

_________________________________________________________________________________
Tak ,tak ,ja wiem ,że wy chciałyście ,żeby to stało się z Malikiem, ale wkrótce dowiecie się, dlaczego
jednak to nie Zayn był pierwszym ,ja tu mam wszystko obmyślone,
ale przeczytajcie uważnie , Des nie DOSZŁA ,to się nie liczy XD hahaha