wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 3

-Kurwa z tej kartkówki z matematyki dostanę na pewno F* ,musiała cię idiotka przesadzić-fuknęła zła Vicky kiedy opuszczałyśmy klasę matematyczną.
-Gdybyś nie zaczęła panikować i przybliżać się aż tak do mnie, na pewno by nas nie przesadziła ,poza tym nie dramatyzuj może da ci chociaż E* albo coś.
-Chciałabym E.
-Dziewczyny to lecimy do skate parku-zawołał za nami Rick.
-Jasne ,że tak, tylko pójdę odnieść książki niepotrzebne do szafki, idziesz Vi?-zwróciłam się do przyjaciółki, a ta kiwnęła głową. Przeszłyśmy zatłoczony korytarz i znalazłyśmy się przy metalowych niebieskich szafkach. Miałam numer 123, a Vicky 124. Wyjęłam kluczyk i wpakowałam niepotrzebne podręczniki, a wyjęłam te które przydadzą mi się do zadań domowych.
-No Victoria pośpiesz się-poganiałam dziewczynę, gdy ja już skończyłam przepakowywanie.
-Szukam balsamu do ust ,czekaj-odpowiedziała i zaczęła grzebać w szafce.
-Hej moja słodka-usłyszałam za sobą głos Max'a, odwróciłam się i podeszłam tuląc się do niego.
Podniósł moją brodę w górę i złączył nasze usta w pocałunku. Napierałam plecami na metalowe drzwi szafki, a on napierał swoim ciałem na mnie.
-Tu jest szkoła tu się nie całujemy!-krzyknęła jak zwykle pani Morgan ,oderwaliśmy się od siebie i dostrzegłam przy jej boku Malika.
-Przepraszamy pani Morgan, to się już nie powtórzy-odpowiedział Max, ale w sposób ironiczny.
-Jak zwykle ta sama śpiewka ,ale na  prawdę żeby mi to był ostatni raz, całujcie się poza szkołą, nie tutaj!-pogroziła palcem. Malik wpatrywał się we mnie, a ja patrzyłam na niego bo się podśmiewał.
-Idę właśnie sprawdzać wasze wypracowania.-powiedziała, chytrze zacierając ręce ,przełknęłam ślinę.
-Mam!-krzyknęła moja nieobecna duszą przyjaciółka. Pani Morgan popatrzyła się na nią jak na wariatkę i ruszyli wraz z Malikiem korytarzem.
-Brawo!-powiedziałam sarkastycznie-Po co ci ten błyszczyk był tak pilnie potrzebny?-zapytałam.
-Usta mnie pieką i nie błyszczyk tylko balsam-odpowiedziała i rozprowadziła kosmetyk na ustach. Max się tylko zaśmiał łapiąc mnie za rękę i wyszliśmy ze szkoły. Doszliśmy do czekających Ricka, Zacka i Jamesa.
-No ileż można-mruknął Rick.
-Wybaczcie ale Vicky szukała błyszczyka-powiedziałam wywracając oczami.
-Serio Vicky ,serio?-parsknął James ,a moja przyjaciółka się oburzyła i zmarszczyła czoło.
-Dobra ale chodźmy już.-powiedział Zack i skierowaliśmy się do bramy szkoły. Mijaliśmy trzy dziewczyny z trzeciej C, w sumie to znam je tylko z widzenia ,ale wydawało mi się jakby uśmiechały się do chłopaków.
-Umm czekajcie-zatrzymał nas Max ,popatrzyłam na niego podnosząc brwi.
-Dzisiaj środa.-mówił.
-WOW! I co z tego?-powiedziałam.
-Zapomniałem o czymś ,muszę iść do domu.
-O czym?
-Nie ważne ,przepraszam was ,ale muszę wracać ,bawcie się dobrze-zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć on już ruszył w przeciwnym kierunku niż my. Wzruszyłam ramionami i kontynuowaliśmy nasz spacer do parku. Dzięki temu, że była o dziwo świetna pogoda chłopaki mogli nieźle poszaleć na deskach.
Ja i Vicky usiadłyśmy na ławce i robiłyśmy im zdjęcia.
-Co się stało Max'owi?-zapytała Vi.
-Nie mam pojęcia, ale spytam go dziś wieczorem albo jutro.-odparłam.
-Nie chce siać tu jakiś bujd ,ale ta laska z "ce" uśmiechała się do niego.
-Eh nie sądzę, bardziej przypuszczałabym ,że do Ricka ,James'a albo Zacka.
-Jak już uważasz ,ja tylko powiedziałam co myślę.-uśmiechnęłam się słabo, nie wiedziałam czy Vicky ma racje ,ale wolałam tego nie rozważać.
-Słyszałaś co mówiła królowa bez mózgów do królowej tępaczek?-wiedziałam ,że chodziło jej o Samantę i Olivie.
-Cóż one mogły mówić takiego interesującego? Że będą miały nową operacje na powiększenie cycków?-zaśmiałam się.
-Otóż podsłuchałam kilka ciekawych informacji.
-To znaczy?-podniosłam jedną brew.
-Samanta chce zdobyć Malika ,tego naszego wychowawce.
-Coo?-wybuchnęłam ,a Vicky zachichotała.
-Mówiła do Olivii ,że straszne z niego ciacho ,co jest faktem, i zamierza się w okół niego zakręcić i mówi ,że zrobi to w miesiąc.
-Myślisz, że jej się uda?-zapytałam.
-Nie wiem ,ale w sumie ten Malik wygląda na takiego ,który lubi ruchać takie puste panienki-zaśmiała się ,a ja w raz z nią.
-Czyli przeleci ją i zostawi.-powiedziałam.
-Tak, tak myślę, bo na stałe na pewno nie wiązał by się z tą idiotką.
-Kto wie-westchnęłam-Jutro dwa pierwsze wf'y ciekawe jak to z nim będzie.
-Oby dawał jakieś lekkie ćwiczenia ,piłkę ręczną i siatkówkę to jeszcze jakoś będzie ,ale jak każe nam grać
w kosza albo coś innego, to już mi się rzygać chce-skwasiła się ,a ja po raz enty się zaśmiałam, lubię mimikę jej twarzy, nawet jak się złości jest zabawna.
-Ja mogę grać we wszystko oprócz tenisa, nie lubię tego.-odparłam.
-Ale lepszy wf niż historia!-powiedziała Vicky w taki sposób jakby odkryła nowy pierwiastek czy cokolwiek.
-Tu się mogę z tobą zgodzić-powiedziałam i przeczesałam palcami włosy.
-Ej, zobacz, Zack jest całkiem przystojny jak się tak mu przyjrzeć.-zmieniła temat. Odnalazłam wzorkiem Zacka.
-Nooo w sumie to masz racje ,cała trójka, wszyscy są przystojni.
-Eh szkoda, że to koledzy z klasy ,inaczej mogłabym się za niego brać.-westchnęła.
-A w czym ci to przeszkadza?
-Wiesz ,że ja i tak mam problem ze skupieniem na lekcji ,a gdybym chodziła do klasy z własnym chłopakiem byłaby to katastrofa.
-Nie przesadzaj ,jakbyś chciała to byś mogła i mieć chłopaka w klasie i skupić się na lekcjach.
-Wątpię-bąknęła i zaczęła wpatrywać się w jeżdżących na deskach chłopaków.
Poczułam jak telefon w mojej kieszeni zaczął wibrować ,wyjęłam urządzenie ,dzwoniła mama . O, coś nowego!
-Halo ,słucham, dzień dobry, w czym mogę pomóc, witam?
-Des przyjdź do domu.-powiedziała poważnie.
-Co się stało?
-Masz dziesięć minut żeby przyjść.-nakazała.
-Jestem w parku..
-Nie interesuje mnie to, masz przyjść ,czekam,Pa.-rozłączyła się. Nie wiedziałam jak mam zrozumieć jej telefon i co się mogło stać, nie wyczułam w jej głosie zdenerwowania ,raczej był hmm no był dość poważny ,chociaż ona zawsze tak mówi ,językiem zawodowym.
-Kto dzwonił?-spytała Victoria.
-Mama ,kazała mi być w domu w ciągu dziesięciu minut-mruknęłam.
-Ona jest w domu?
-No własnie.-też się zdziwiłam.-Dobra nie mam wyjścia muszę iść ,do jutra-pocałowałam przyjaciółkę w policzek i machając do chłopaków opuściłam teren skate parku. Droga do domu zajęła mi piętnaście minut, bo przyznam szczerze w cale nie zależało mi na tym ,aby stawić się tam na czas. Lubię robić innym na złość...po prostu. Zamknęłam za sobą drzwi wejściowe i weszłam do kuchni. Przy stole siedziała mama i gdy mnie zobaczyła od razu wstała.
-Dzwoniła pani od Historii ,pani Morgan w sprawie jakiegoś karnego zadania.-zaczęła ,a moje oczy się rozszerzyły. Cholera.
_________________________________________________________________________________
Pod ostatnim postem powiedziałam ,że w tym będzie więcej akcji prawda?
Więc się pomyliłam ,chodziło mi o czwarty rozdział.

Cóż ,ale żeby go tu wstawić potrzebne mi są komentarze...
Błagam dajcie kilka ,co wam zależy ,a dla mnie to bardzo ważne.


Ich ocenki :
A*-najlepsza
A-bardzo dobra
B-dobra
C-zdająca
D-nic specjalnego
E-słaba
F-fail, nie zdane
U-ta ocena nie pojawi się na transkrypcie