czwartek, 30 października 2014

Rozdział 54 + informacja

Des

Trzy dni później

Od czasu kłótni z Zaynem nie mam z nim żadnego kontaktu, na szczęście. Właściwie, nawet go lubię i w ogóle, ale tak nie może dłużej być, on jest moim nauczycielem, do cholery!
Wczorajszy i przedwczorajszy dzień spędziłam razem z Victorią, po szkole poszłyśmy do kina i na zakupy. Poza tym pogadałyśmy trochę i poplotkowałyśmy. W międzyczasie dowiedziałam się, że moja mama wyjechała na trochę ponad tydzień za granicę z powodu czegoś tam w pracy. 
W tym momencie siedzę przy biurku i kończę zadanie domowe z matematyki, nienawidzę matematyki. Od kilku minut stukam ołówkiem o blat, ponieważ jestem kurewsko znudzona tymi wszystkimi zadaniami. Dodatkowo matematyka nigdy nie była moją dobrą stroną, więc mam mały problem z kilkoma zadaniami. W końcu, ostro wkurzona, zamknęłam z trzaskiem książkę i zrzuciłam do plecaka. Wzięłam z biurka telefon i skoczyłam na miękkie łóżko. Odblokowałam iphone'a i ujrzałam nową wiadomość od nieznanego numeru.

847390472: Hej, Des. Pamiętasz mnie, Oscara z wycieczki? Co u ciebie, piękna? :) x

Widząc nadawcę westchnęłam. Owszem, jest przystojny i miły i w ogóle, ale jest zdecydowanie zbyt nachalny. Do dzisiejszego dnia miałam jeszcze nadzieję, że moja mama nie podała mu mojego numeru, ale jednak. Niechętnie, ale z grzeczności, odpisałam i dodałam jego numer do kontaktu.

Des: Cześć, pamiętam. Nic nowego, a u ciebie? 

Przełożyłam się na lewy bok i chwilę później pojawiła się odpowiedź, szybki jest. 

Oscar: Też, szkoda, że wasza wycieczka się skończyła, miło byłoby, jeśli by się powtórzyła, nie sądzisz?

Przewróciłam oczami. 
Des: Nie wiem, nie myślałam o tym. Chociaż jak dla mnie nie była zbyt przyjemna.. Muszę kończyć, na razie. 

Odłożyłam telefon, a do pokoju wparował Louis. Za pięć dni on i Sarah odjeżdżają, a za trzy i pół  tygodnia, w sobotę, ich ślub.
Brat przystanął na chwilę w drzwiach, a później wziął mały rozbieg i wskoczył na mnie. Pacnęłam go w głowę i powiedziałam:
- Zejdź ze mnie, głupku.
- Jeśli kupisz mi marchewkę to chętnie. - podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się cwaniacko. 
- Żadnych marchewek, spadaj. - przewróciłam oczami i zaśmiałam się pod nosem. 
- Okej. Zapamiętam to sobie! - zrobił minę tak zwanego ' smutnego psiaka ' i przełożył się na drugą część łóżka. 
- Pogadamy? - powiedział Lou po chwili ciszy.
- O czym? - zapytałam, nie do końca wiedząc, o co mu chodzi.
- O tobie. - powiedział, patrząc na mnie, po czym dodał: - I o naszym koledze, Zaynie. Mianowicie, o co chodziło w waszej sobotniej kłótni? Ludzie chcą spać, jak to ładnie ujęłaś. O co poszło, czujesz coś do niego? Co jest między wami i czy jest coś o czymś nie wiem? - po ostatnich słowach poruszał zabawnie brwiami, na co wybuchnęłam śmiechem. 
- Nie, Loulou. Chodziło po prostu o to, że musimy się zdystansować, bo on jest moim nauczycielem i nie będziemy się już nigdzie spotykać, mamy też zapomnieć o ostatnich wydarzeniach. Nie kocham go, jeśli o to ci chodzi. Nic do niego nie czuję, nie zależy mi na nim ani nic z tych rzeczy. - zrobiłam pauzę i chwilę później kontynuowałam. - Nic między nami nie ma i nie było, wiesz o wszystkim, a teraz idź już sobie. 
Zepchnęłam go na podłogę, a on posłał mi pełne złości, oczywiście udawanej, spojrzenie. 
- Idź Louis, idź. - powiedziałam, rozbawiona jego wyrazem twarzy. 
- Nie, młoda. Jeszcze nie skończyliśmy rozmowy! Wyjdę, kiedy ją skończymy. - założył ręce na piersiach i usiadł na parapecie. - Nie zgadzam się z tobą, ty go lubisz, a on lubi ciebie. Zależy wam na sobie, to widać, ale nie umiecie - albo nie chcecie -  się do tego przyznać. Wiem, że się całowaliście, mała, przede mną nic nie ukryjesz. Z tego wszystkiego mogłoby wyjść coś naprawdę pięknego, ale wy nie dajecie temu się rozwinąć, a wasza jedyna wymówka to to, że jesteś jego uczennicą. Kochana, zostały ci niecałe dwa miesiące w tej szkole, a ty, wy się tym martwicie? Skończyłem, przemyśl sobie co powiedziałem. Jakby co to będę u siebie, cześć! - uśmiechnął się jeszcze i zniknął za drzwiami.
Czy faktycznie mi na nim nie zależy? Nie, na pewno nie... Tak nie mogłoby być, jestem jego uczennicą. Lou miał rację, nie ma innego powodu. Może jednak to on ma rację? Może coś by z tego wyszło, może by się udało?
Nie, to byłoby niemożliwe, nie powinnam zaprzątać sobie tym głowy, nie. 

Zayn


Wczoraj rano wróciłem do swojego mieszkania, a wieczorem wpadł do mnie Louis. Widzieliśmy się pierwszy raz od soboty, tym razem - na szczęście - był już spokojny. Powiedział, że przyszedł na piwo, bo niedługo będzie żonatym ojcem i nie będzie miał czasu na 'takie' rzeczy. Jednak widziałem, że wcale nie przyszedł po to. Bowiem już po niecałej godzinie od swojego przyjścia zaczął nawijać o mnie i Des, stwierdził, że jesteśmy dla siebie idealni i stworzył nam ship, czy coś takiego, nie wiem nawet - Dayn, albo Zaynes. Do wyboru, jak powiedział. 
Wczoraj nie spałem całą noc, przez co dziś na lekcjach byłem niemal nieprzytomny. Może na serio mielibyśmy z Des jakieś szanse? Co prawda jest między nami dziesięć lat różnicy, a to raczej dużo. Oczywiście Tomlinson miał kolejny argument ''za'' - 'wiek to tylko liczba, liczy się uczucie'. Swoją drogą, nie wiem, kiedy on tak zmądrzał. 
 Ostatecznie stwierdziłem, że co ma być to będzie i nie będę się już więcej tym zamartwiał. Postanowiłem, że będę miał po prostu wyjebane, chociaż nie ukrywam, że minimalnie zależy mi na Des.
 Jutrzejszego dnia nie mam żadnych zajęć, ponieważ dwie klasy, z którymi powinienem mieć zajęcia wyjeżdżają na jednodniową wycieczkę. Ponieważ dawno nie odwiedzałem klubów, postanowiłem zabalować dzisiaj wieczorem. Chciałem po prostu się zabawić, zapomnieć o wszystkim problemach i takie tam.
Przebrałem starą, szarą koszulkę na granatową bluzkę z długim rękawem oraz czarne dresy na rurki tego samego koloru. Wsunąłem na nogi czarne trampki, wziąłem klucze od samochodu oraz drzwi wejściowych i wyszedłem z mieszkania, trzaskając drzwiami. Zakluczyłem je i pobiegłem w dół schodami. Kiedy byłem już na zewnątrz włożyłem między wargi papierosa i odpaliłem go. Gdy fajka się wypaliła, wsiadłem do samochodu i odjechałem, z piskiem opon, w stronę najbliższego klubu. 

Czterdzieści pięć minut później

- Kelner, jeszcze raz to samo, proszę. - zawołałem i chwilę później przede mną pojawił się kolejny, chyba już czwarty, zielony drink. Podniosłem kieliszek do wysokości ust i przechyliłem, kiedy już zetknął się z moimi ustami. Niedelikatnie odstawiłem kieliszek na blat, a na wysokim krześle przy barze usiadła wysoka brunetka. Była w czarnej, obcisłej sukience, która pięknie eksponowała jej ciało. Miała brązowe oczy, dość mocno pomalowane na czarny kolor. Jej usta były lekko różowe. Miała lekko okrągłe biodra i średniej wielkości biust, idealne ciało. Jest bardzo szczupła. 
- Hej, jestem Emily, a ty, przystojniaku? - zapytała, mrugając kilkakrotnie.
- Zayn. - uśmiechnąłem się w najlepszy możliwy sposób. Naprawdę mi się spodobała. - Chcesz zatańczyć?
- Darujmy sobie taniec, Zayn. Co ty na to, żeby przejechać się do ciebie, albo do mnie? - zapytała, dotykając mojego ramienia. 
- Pewnie, możemy do mnie. - powiedziałem, wstając z krzesła. Emily zrobiła to samo, a ja objąłem ją w talii. Wyszliśmy z klubu i pojechaliśmy do mojego mieszkania. Co działo się dalej jest chyba wiadome...
 





 informacja

Swoją drogą przepraszam za opóźnienie, ale nie miałam czasu, so. 
I znowu krótki, oops :(
Więc, zadecydowałam już, co z zakończeniem deep.
Skończy się po ślubie Louisa (60-61 rozdział), zakończenie również wiem jakie będzie, ale nie zdradzę, żeby była niespodzianka xd
Chciałabym też, żeby powstała druga część, co wy na to? 
Mam już nawet zarys fabuły i ogólnie wiem co będzie się tam działo itp itd 
Sarah została Lucy Hale, możecie powitać Sarrie w bohaterach  :)) 
Z Emily też chciałabym zrobić drugoplanową postać, ponieważ będzie jej dużo w ostatnich rozdziałach, jakieś propozycje kto miałby ją grać? Ja osobiście preferuję Arianę Grande, Jade Thirlwall lub Cher Lloyd, one chyba najbardziej mi pasują. Więc napiszcie, która najlepsza.



Jeśli są tu osoby czytające Heartbreak girl to też dla nich informacja - zawiesiłam.