piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 42

-Des, Des, obudź się-gdzieś z daleka dobiegł mnie przyjemny ton męskiego głosu. Myślałam ,że to w dalszym ciągu sen i nie chciałam się budzić. Poczułam lekkie potrząsanie za ramie i powoli otwierałam powieki.
-Co się stało?-zapytałam cicho i przetarłam oczy.
-Jesteśmy na miejscu, musisz wstać.-powiedział  Zayn i znów wyczułam w jego głosie szorstkość i chłód jakim darzył mnie przez ostatnie dni. Chciałabym mu wytłumaczyć to wszystko, że Nathan to nie mój chłopak ,ale teraz wydaje się być za późno. Samancie spełnią się marzenia. No cóż ,przecież nie mogłabym robić jej na złość, w końcu Zayn ma swoje życie ,każdy ma swoje. A ja sama zdecydowałam się odmówić Zayn'owi, więc chyba nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
-Okej-odpowiedziałam i poprawiłam włosy. Zayn wyszedł z autokaru. Zebrałam się i szybko wysiadłam aby dołączyć do klasy. Podeszłam pod przyjaciół.
-Jak się spało?-zapytał Rick.
-Całkiem dobrze-odpowiedziałam.
-Mówiłaś przez sen-kiedy Rick to wypowiedział, zamarłam. Co takiego mogłam mówić?
-J-jak to? Co mówiłam?-zapytałam spanikowana. Rick przybrał poważny wyraz twarzy.
-Że mnie bardzo kochasz.-odpowiedział, a ja odetchnęłam z ulgą, czyli nie mówiłam przez sen. Oni wybuchnęli śmiechem.
-Wyglądałaś na zdziwioną i wystraszoną, serio myślałaś, że coś palnęłaś?-spytał Zack.
-No cóż myślałam ,że powiedziałam coś głupiego i cała klasa miałaby ubaw.
-Na przykład ,że zakochałaś się w przyjacielu geju?-zaśmiała się Victoria. Kątem oka dostrzegłam ,że Zayn stoi tuż za nią. Podwójne Cholera.
-Idziemy do motelu-powiedział Zayn i przez ułamek sekundy zerknął na mnie. Mam nadzieje ,że nie słyszał tych głupot. Podnieśliśmy torby, moją wziął Rick ,a Victorii Zack.
-Victorio nie zakochałam się w Nathanie, jesteś głupia-udawałam rozbawioną kiedy szliśmy za osobami z klasy jakąś kamienistą drużką. Byliśmy na końcu gdy nale za nami pojawiła się pani Stewart. Ah tak ktoś musi być na końcu, no cóż.
-Wiem ,wiem tak tylko zażartowałam, bo wiesz gdybyś coś takiego powiedziała przez sen byłaby kupa śmiechu.
-Tsa..wyobrażam to sobie.-mruknęłam. Droga nie była długa, szliśmy może pięć minut i byliśmy na miejscu.
Motel wyglądał jak duży dom, był z brązowego kamienia z szarym dachem i białymi oknami. Wejście było ze szkła otoczone czerwoną futryną, a nad nimi widniał napis "Welcome". Mnie osobiście motel się podobał, był skromny ale miał coś w sobie, może to ,że kawałek za nim rozciągał się ogromny las? Może to było własnie to.
-Podjedźcie bliżej-zawołała pani Davis, ustawiliśmy się wszyscy wokół nauczycieli.
-Tak jak mówiłem ,nie jesteśmy tutaj żeby odpocząć, a żeby przywieźć ze sobą przygody i wspomnienia.-zaczął Zayn.-Zostaliście podzieleni na grupy siedmioosobowe. Każda grupa będzie miała swojego opiekuna i zarazem pomocnika w zadaniach. Tymi opiekunami będziemy my-wskazał na siebie i dwie nauczycielki
-Oraz syn właściciela tego motelu, który za krótką chwilę powinien się tutaj zjawić.
-Mam nadzieje, że on będzie przystojny-szepnęła mi Vicky.
-Masz chłopaka-odparłam jej.
-Popatrzeć zawsze można-zachichotała, a ja przewróciłam oczami.
-Każdy z opiekunów wylosuje numerek od jeden do cztery, te numerki to wasze grupy. Przeczytam wam kto do której należy.-otworzył jakąś kartkę.
-Jasmine, Zoe, Victoria, Peter, Christopher, Brooke, Victor grupa pierwsza. John, Margaret, Alex, Caroline, Paul, Robin, Vanessa grupa numer dwa. Spencer, Zack, Olivia, Charlotte, Emma, Rick, Mark, grupa trzy-chłopaki przybili sobie piątki.
-Kurwa no nie, Zack będzie z Olivią w drużynie, co to ma być-oburzyła się przyjaciółka.
-To jeszcze nic, mnie została Samanta-warknęłam.
-Mike, Steven, James, Samanta, Des, Gary, Bill grupa ostatnia czyli czwarta-zakończył Zayn i z powrotem złożył kartkę. Popatrzyłam tylko w stronę Samanty, a ta już krzywiła gębę. Jak ja wytrzymam z nią trzy dni to nie mam pojęcia.-Jęknęłam w duchu.
-Oh kochanie współczuje ci.-poklepał mnie przyjaciółka-Proszę pana ,czy można zamienić się miejscami w grupach?-zapytała.
-Przykro mi ,ale to już jest ustalone, nie będziemy robić chaosu.-odpowiedział jej delikatnie się uśmiechając.
-Szkoda-odpowiedziała Victoria. W tedy drzwi od motelu się otworzyły ,a z nich wyszło dwóch mężczyzn. Kiedy podeszli bliżej wiedziałam ,że jeden jest starszy około pięćdziesiątki ,a drugi młodszy, pewnie ten syn.
-Patrz jakie ciacho-mruknęła mi Victoria. Popatrzyłam na szatyna.
 Spodobały mi się jego ciemne oczy. Chyba mam jakąś słabość do ciemnych oczu.
-Taa jest przystojny, ale co z tego?
-Patrzy na ciebie teraz-zachichotała mi ,a ja spojrzałam w stronę chłopaka. Uśmiechnął się w moją stronę co odwzajemniłam.
-Witam was serdecznie w naszym motelu nazywam się Jonathan Smith, dla nasz to zaszczyt ,że możemy gości tu grupę młodych i zdolnych dzieciaków. Wiem ,że byliście najlepsi z całej szkoły i dlatego serdecznie wam gratuluje-zaczął ten starszy mężczyzna.-Mam nadzieje ,że pobyt w tym motelu wam się spodoba i życzę wam powodzeni na różnych zadaniach. Teraz przedstawię wam mojego syna Oscara Smith'a.
-Cześć tak jak mówił mój ojciec na imię mi Oscar i mam nadzieje ,że będzie nam się dobrze razem pracowało. Obiecuje ,że będę wam pomagał jak tylko będę mógł-uśmiechnął się. Miałam wrażenie ,że mówił tak jakby do mnie ,ale nie byłam pewna.
-Ej on ciągle się na ciebie gapi, leci na ciebie-ponownie przyjaciółka pisnęła mi do ucha.
-Okej, świetnie ,słuchaj bo nic nie będziesz wiedzieć-zganiłam ją. Ona wywróciła oczami i splotła ręce na piersiach.
-Dobrze, żeby nie owijać w bawełnę i nie tracić czasu będziemy losować-powiedziała pani Davis. Miała jakiś mały kubeczek i do niego wrzuciła cztery karteczki. W pierwszej kolejności podeszła pod tego Oscara. Wyciągnął małą karteczkę i rozłożył ją.
-Jaką masz grupę?-zapytała go Davis.
-Cztery-odpowiedział. Zayn od razu na niego spojrzał. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Chociaż wolałabym mieć Zayna, wtedy łatwiej mogłabym z nim porozmawiać, ale trudno.
Później wyciągnęła pani Stewart z grupą numer trzy, potem Zayn z grupą mojej przyjaciółki czyli jedynką ,a pani Davis została grupa dwa.
-Niestety was nie znam, więc muszę nauczyć się waszych imion, bardzo bym prosił aby moja grupa tutaj podeszła-powiedział Oscar. Mike ruszył pierwszy, więc ja za nim ,a potem cała reszta. Kiedy stanęliśmy przy boku tego młodego chłopaka on kolejny raz posłał mi uśmiech. Zerknęłam w stronę Zayn'a, patrzył się, ale gdy ja podniosłam na niego wzrok odwrócił głowę. Każda grupa stanęła przy swoim opiekunie.
-Okej ,dobrze by było gdybyście mi się teraz przedstawili. Nie mówię ,że zapamiętam was od razu ,ale postaram się zrobić to jak najszybciej i mówcie mi na "ty".
-Oh więc ja jestem Samanta ,ale możesz mówić na mnie Sami-pierwsza odezwała się ta idiotka ,a ja i pozostali z mojej grupy wybuchnęliśmy śmiechem. Nie chciałam tego robić ,ale to było silniejsze, Oscar uśmiechnął się pod nosem i uścisnął jej dłoń.
-Więc ja mam na imię Mike ,ale możesz mówić mi Miki -podszedł blondyn ,a my ponownie wybuchnęliśmy śmiechem. Samanta stała z naburmuszoną miną.
-Miło cię poznać Miki-odpowiedział mu.
-Jetem Des-wyciągnęłam rękę, uścisnął ją.
-A masz jakieś zdrobnienie?-zapytał ciągle trzymając moją rękę w swojej, uśmiechnęłam się.
-Desi chyba nie wypada, więc nie-odparłam i odeszłam na bok stając obok Mike. Pozostali szybko mu się przedstawili.
-Tak więc mniej więcej pamiętam wasze imiona. Pierwsze zadanie będzie proste na rozgrzewkę ,ale zanim do niego dojdziemy wy zmęczeni po podróży udacie się teraz do motelu tam dadzą wam klucze, nie wiem jak jesteście podzieleni w pokojach idźcie do wychowawcy, przebieżcie się w coś luźnego i wygodnego ,zejdźcie na dół na śniadanie i zbieramy się tutaj około dziesiątej. Dobrze?
-Tak-odpowiedzieliśmy zgodnie. Zorientowałam się ,że pozostałe grupy już ruszyły do środka ,więc i my też.
-Des słuchaj-zaczął mówić do mnie Oscar, zapamiętał moje imię.
-Tak?
-Ta dziewczyna Sami-zaśmiałam się-czy ona będzie sprawiała jakieś trudności czy raczej będziecie działać zespołowo? Bo zaobserwowałem że nie darzycie jej sympatią.
-No cóż, ciężko mi stwierdzić jak to będzie w zespole, ale na co dzień nie trzymam się z nią, jest delikatnie mówiąc irytująca, zachowanie księżniczki, więc jeżeli będzie zadanie gdzie trzeba będzie się zabrudzić wątpię ,że ona je wykona-wzruszyłam ramionami.
-Tak podejrzewam ,ale wolałem się upewnić, dzięki.
-Proszę-uśmiechnęłam się. Otworzył mi drzwi i przepuścił mnie. Przy drzwiach stał Zayn.
-No co tam Zayn?-zapytał go Oscar, a ja patrząc na Zayna odeszłam do nich i ruszyłam w stronę holu gdzie stali wszyscy.
-Jak z pokojami?-zapytałam się pani Davis.
-Dziewczyny mają pokoje na pierwszym piętrze, każdy jest czteroosobowy, jest ich trzy, a chłopaki ,na drugim piętrze, też czteroosobowe, ale oni będą mieli cztery pokoje.-oznajmiła nauczycielka,-Dobierzcie się jak tam już chcecie.
-Ej Jasmine i Zoe, dołączacie do nas do pokoju?-zapytała Victoria.
-No pewnie ,że tak-ucieszyła się Zoe, a ja się do nich uśmiechnęłam.-To ja pójdę po klucz.-powiedziała dziewczyna i podeszła do Davis, ta wręczyła jej breloczek z kluczem.
-Mamy pokój numer osiem na końcu korytarza-oznajmiła nam.
-To chodźmy się rozpakować i przebrać-powiedziałam. Udałyśmy się na schody i szybko wyszłyśmy na nasze piętro.
-O Matko ta walizka mnie wykończy-narzekała Victoria ,a my z dziewczynami śmiałyśmy się pod nosem. Zoe otwarła pokój. Nie była to jakaś komnata królewska ,ale coś ładnego i przytulnego. W środku znajdowały się cztery jednoosobowe łóżka, które były już zaścielone w białą jak mi się wydawało miękką pościel. Dwa przy oknie, a dwa kawałek dalej niedaleko drzwi. Od razu wskoczyłam na łóżko obok okna po prawej stronie, Victoria zajęła to bok mnie ,a dziewczyny te łóżka bliżej drzwi. Rozejrzałam się dookoła. Ściany były niebieskie, zasłony tego samego koloru, podłoga z ciemnego drewna. i jedna duża szafa przy jednej ze ścian. Obok wejściowych drzwi były jeszcze jedne, jak się domyślałyśmy, do łazienki.
Wstałam i ruszyłam w tamtym kierunku. Pchnęłam drzwi. Łazienka nie była duża. Znajdował się w niej prysznic, umywalka, nad nią lustro, mała szafka, mała półka kosz na śmieci i toaleta. Płytki w kolorze jasnej zieleni z domieszką bieli. Przytulna łazienka.
-Trzeba się rozpakować i przebrać-zaczęła Jasmine i otworzyła szafę. Było miejsce z wieszakami ,a obok cztery duże półki ,akurat dla każdej z nas. Podeszłyśmy pod swoje torby i zaczęłyśmy się rozpakowywać. Na bok odłożyłam szare dresy i niebieską koszulkę oraz niebieską bluzę. Ułożyłam resztę ubrań w kostkę i położyłam na najwyższej półce. Na wieszakach powiesiłam tylko jedną sukienkę, kurtkę i dwie bluzy.
Nie potrzebowałam dużo miejsca ,więc też dwa wieszaki oddałam dziewczyną. Bieliznę ułożyłam z samego tyłu mojej półki ,a kosmetyki zniosłam do łazienki. W szafce też były cztery małe półeczki. Ja, Zoe i Jasmine szybko się uwinęłyśmy ale Victoria nie. Dlatego postanowiłyśmy się zlitować i jej pomóc. Ja pochowałam jej kosmetyki ,a dziewczyny poskładały ubrania. Po pięciu minutach wszystko było gotowe. Przebrałyśmy się każda w swoje wybrane ubrania, torby włożyłyśmy na dno szafy i byłyśmy gotowe.
-No to idziemy na dół na śniadanko-ucieszyła się Zoe.
-Umieram z głodu-powiedziałam.
-Ja też-poparły mnie wszystkie. Zoe została odpowiedzialna za klucz od pokoju, w końcu to przewodnicząca klasy. Uśmiechnięte zbiegłyśmy schodami na dół,  na hol.
-Śniadanko to w którą stronę?-zapytałam ciemnowłosej kobiety siedzącej za recepcją.
-Korytarzem w prawo, traficie bez problemu-uśmiechnęła się do nas, a my ruszyłyśmy. Pchnęłyśmy dwu skrzydłowe drzwi i naszym oczom ukazała się dość sporych rozmiarów sala. Stoliki były chyba sześcioosobowe. Zajęłyśmy stolik niedaleko Zacka, Ricka, Billa i Gar'ego. Byłyśmy jednymi dziewczynami na tej sali ,co oznaczało ,że tamte się jeszcze rozpakowują. Spostrzegałam ,że przy stoliku na końcu sali
siedzi Zayn, Davis, Stewart i Oscar. Oscar siedział twarzą do mnie i lekko się uśmiechnął, więc i ja też.
-Będzie coś z tego?-uderzyła mnie w bok przyjaciółka ,a dziewczyny zachichotały.
-Vicky ty czasem jesteś gorsza od Samanty, nic z niczego nie będzie.
-No weź on ciągle się uśmiecha i patrzy na ciebie i widziałam ,że zgadał.
-To jest nasz opiekun, co, ma mnie traktować jak powietrze?
-No ale innych tak nie traktuje jak ciebie.
-Dobra skończmy i chodźmy wziąć coś sobie do jedzenia-wskazałam głowa na duży szwedzki stół pod ścianą. Dobrze ,że zrobili coś takiego i każdy je to na co ma ochotę. Resztę osób z klasy zaczęło się schodzić. Sięgnęłam po widelec oraz biały talerzyk i zaczęłam sobie nakładać. Miałam ochotę na kanapki
więc wzięłam wszystkie potrzebne mi "składniki" i wróciłam do stolika. Zoe była kochana i każdej przyniosła po kubku kakao.
-Dzięki Śliczna-powiedziałam, strasznie podobała mi się jej uroda, była egzotyczna, ciemne włosy, ciemne brwi, ciemne oczy zupełnie tak jak u Zayn'a. Dobra wystarczy. Jem. Zrobiłam sobie trzy kanapki z mnóstwem rzeczy. Victoria jadła parówki, Zoe musli ,a Jasmine tak jak ja kanapki. Kiedy my skończyłyśmy jeść i odniosłyśmy brudne rzeczy znowu usiałyśmy przy stoliku dolewając sobie kakao. Wtedy do środka weszła Samanta i Olivia, wszyscy już zjedli ,a one dopiero przyszły. Jak zwykle.
Zobaczyłam ,że Oscar wstał od stolika, a po chwili stał już przy nas.
-Mogę się dosiać?-zapytał.
-Oczywiście ,siadaj siadaj-powiedziała Victoria.
-My to się jeszcze nie znamy. Oscar-przywitał się z każdą dziewczyną ,a one z nim.
-Gotowe na wyzwania?-zaśmiał się.
-Mamy nadzieje ,że nie będzie tu nic ciężkiego?-zapytała przyjaciółka.
-To się jeszcze okaże-odpowiedział jej. Popatrzyłam za jego ramie, widziałam siedzącego Zayna, który patrzył na nas.
-U nas będzie ciężko Samanta zbyt nam nie pomoże.-powiedziałam.
-Damy rade ,zobaczysz Des, moim zadaniem jest wam pomagać.-uśmiechnęłam się tak jak i on. Cały nasz stolik poczuł się luźno i swobodnie . Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim. Wypytywałyśmy Oscara o różne rzeczy i różne  historie dotyczące tego miejsca. Sporo było ciekawych. Polubiłyśmy go i on nas też, czas upłynął nam szybko i musieliśmy się zbierać aby wyjść przed budynek i tam dowiedzieć się o zadaniu numer jeden.

______________________________________________________________________________
Sory za błędy, rozdział nie sprawdzony ;D