poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 2

Rozdział dedykowany Karli
za sprawą wspaniałej przyjaciółki.
Jeszcze raz NAJLEPSZEGO Kocie ♥


Zaraz po obiedzie ,który musiałam zrobić sobie sama ,bo mamy oczywiście nie było ,jak zwykle siedzi w kancelarii, cóż zdążyłam się przyzwyczaić ,że nie ma dla mnie czasu..a więc zaraz po obiedzie ruszyłam na górę, przebrałam się, byłam na ekspresowym spacerze z Luną, a po powrocie wzięłam szybki prysznic i zajęłam się odrabianiem prac domowych. Na początku robiłam te które miałam zaległe, kilka zadań z matematyki, jedno z angielskiego. Zajęło mi to może jakąś godzinę ,została ta nieszczęsna Historia i Panowanie Stuartów. Otworzyłam podręcznik ,ale informacji na ten temat znalazłam może garstkę, na pewno nie wystarczyłoby na trzy kartki. Zaczęłam wystukiwać w Google i otwierać po kilka stron. Szukałam informacji dla mnie i dla Vicky. Po upływie jednej godziny moje kartki były puste, było zbyt dużo informacji abym mogła je dobrze zastosować. Zostało mi tylko jedno, zobaczyć tą stronę internetową, o której mówił Malik. Fajne nazwisko `Malik-Szalik`. "Oh idiotko skup się na zadaniu!" Upomniało mnie coś wewnątrz mojej głowy. Wpisałam adres i faktycznie wyskoczyło "Wprowadź hasło". Jak to było..jedynka i trzy piątki...Wstukałam liczby i weszło mi. W okienko "szukaj" wpisałam temat naszej pracy i wcisnęłam enter. Dwanaście różnych wypracowań. Zdziwiłam się, zaczęłam przeglądać i stwierdziłam ,że są świetne. W pierwszej kolejności zabrałam się za wypracowanie dla Vicky ,użyłam jasnego, niebieskiego długopisu i zaczęłam pisać pismem pochyłym ,podobnym do pisma mojej przyjaciółki. Zmieniłam trochę słownictwo ,bo było zbyt naukowe jak na Vicky i po czasie jej praca była gotowa. Mam tylko nadzieje ,że historyca nic nie wywęszy. Wzięłam kolejne kartki ,zmieniłam długopis na czarny i przeprogramowałam się na swój charakter pisma. Znalazłam inne wypracowanie tego tematu i znów zmieniłam kilka rzeczy przepisując na kartkę. Przyznam szczerze ,że gdyby nie ten facet byłoby kiepsko ,ale dlaczego mi pomógł? Nam pomógł? Jeśli to się źle skończy to nie wiem co zrobię. Swoją drogą, czy on zdaje sobie sprawę ,że mógłby za coś takiego wylecieć ze szkoły, zanim by go dobrze przyjęli? Podawać uczniom strony z gotowcami? Gdybym była jeszcze większą zołzą niż jestem mogłabym na niego donieść ,ale raczej sobie odpuszczę, bo potrzebna mi ta strona ,tak mi się wydaje. Zakończyłam swoje wypracowanie i byłam padnięta ,ręka bolała mnie niemiłosiernie. "Oj Victoria będziesz musiała mi się odwdzięczyć". Zalogowałam się na Facebooka i weszłam na grupę naszej klasy i wpisałam post o treści:
"Przekazuje informacje od naszego nowego wychowawcy. Prosił abyśmy wszyscy byli punktualnie juto o ósmej na naszej pierwszej lekcji z nim ,bo mamy jakieś sprawy organizacyjne. Weźcie to do wiadomości i ustawcie budziki na dobrą godzinę ,JOŁ". Zamknęłam laptopa zrzuciłam podręczniki i zeszyty na podłogę, ustawiłam budzik i mimo wczesnej pory poszłam spać.

Godzina siódma, mój telefon wygrywał smutną dla moich uszu melodie. Wstałam na wpół śpiąc i weszłam
do swojej prywatnej łazienki. Przemyłam twarz wodą i zeszłam na śniadanie. W Kuchni była już ubrana w swój biznesowy strój, mama.
-Hej Mamo-przywitałam się.
-Cześć Des, zrobiłam ci kanapki-podsunęła mi talerz i herbatę.
-Dziękuje ,jednak jeszcze wiesz ,że masz córkę-powiedziałam gryząc kanapkę.
-Des ,przestań ,wiesz ,że taką mam prace i często mnie nie ma, ale dzięki temu dobrze nam się żyje,-jak zwykle ta sama wymówka. Po śmierci taty ,mama ciągle zajmuje się pracą, rozwodami ,skazaniami ,wyrokami. Jest prokuratorem i często nie ma jej w domu, bo ciągle są jakieś przestępstwa albo sprawy. Postanowiłam się już nie odzywać tylko zajęłam się śniadaniem.
-Zostawiam ci pieniądze, muszę lecieć. Pa-pocałowała mnie w policzek i zbierając z blatu czarną skórzaną teczkę wyszła. Praktycznie rzecz biorąc ja mieszkam tu w tym domu sama z psem ,mama wpada się przebrać i już jej nie ma. Szkoda ,że Louis wyjechał półtora toku temu razem z dziewczyną, jak był, zawsze miałam co robić ,nie nudziłam się ,a teraz, go nie ma ,znaczy na pewno tutaj przyjedzie ale kiedy to nie wiem. Tam w Walii w Cardiff zaczyna zakładać rodzinę, głupio przyznać ,ale nie byłam u niego ani razu odkąd wyjechał, muszę to chyba zmienić. Zorientowałam się ,że na zegarku jest już siódma dwadzieścia i pędem pobiegłam na górę się ubrać. Jak na Londyn było dość słonecznie, Wywlekłam z szafki jasne jeansy z szelkami ,ale nie zakładała ich na ramiona tylko luźno opuściłam i założyłam do tego biały t shirt z czarną liczbą 77, ubrałam swoje bordowe Vansy i władowałam do plecaka potrzebne rzeczy rzucając go z powrotem na łóżko. Umyłam zęby i pomalowałam rzęsy tuszem ,prysnęłam się perfumami i wyszłam z łazienki. Zabrałam plecak i pośpieszyłam na autobus. Jechał może jakieś dziesięć minut i za pięć ósma byłam pod szkołą. Cały czas biegłam ,jakbym przejmowała się tym ,że spóźnię się na pierwsza lekcje ,co u mnie nowością nie było. Pod salą stała większa część mojej klasy. Podbiegłam do Vicky.
-Mam wypracowania-powiedziałam jej.
-Masz? To świetnie ,co mogę dla ciebie zrobić?
-Później pomyślę ,ale błagam cie-wyciągnęłam rękopis dla niej-Przeczytaj to chociaż raz ,bo Historyca może nas z tego zapytać i będą kłopoty-powiedziałam ,przyjaciółka zerknęła okiem i schowała papier w zeszyt z wielką okładką.
-Victoria-powiedziałam poważnie.
-Na tej lekcji przeczytam ,spokojnie-powiedziała i przerwał nam dzwonek.
-Des ,Vicky jak tam wasze zadanka?-podszedł do nas Rick ,nasz dobry kolega wraz z Zackiem.
-Całkiem łatwo poszło-odparłam i zobaczyłam jak zbliża się nasz nowy wychowawca.
-Ładna dziś pogoda, idziecie z nami do parku po szkole?-szepnął mi-Zabierz Max'a.
-Oczywiście ,że tak-zgodziłam się i weszliśmy do klasy.
Każdy zajął swoje miejsce ,ja i Vicky oczywiście ostatnia ławka. Victoria od okna ,a ja od prawej strony.
-Masz to teraz przeczytać-nakazałam jej.
-Okej-wyciągnęła prace i zaczęłam czytać.-Wychowawca zaczął rozglądał się po sali i chyba liczył ile nas jest.
-Jak widać nie wszyscy przyszli na czas ,a miałem nadzieje ,że informacja z moją prośbą została przekazana-powiedział patrząc na mnie.
-Przekazana. Została przekazana, nie moja wina ,że do księżniczek to nie dotarło, ich mózgi mają chyba spowolnioną pracę-powiedziałam, a klasa zachichotała. Zmrużył oczy i oparł się rękami o pierwszą ławkę wzdychając. "O tak, nie będzie ze mną łatwo i przyjemnie" Zaśmiałam się w duchu. Drzwi otworzyły się ,a w nich nasze dwie "Cudowne" Samanta i Olivia.
-Przepraszamy Pana Bardzo, ale autobus uciekł ,a tak starałyśmy się nie spóźnić-zatrzepotała rzęsami Samanta.-Nawet ustawiłam budzik dziesięć minut wcześniej-dodała. Vicky oderwała się od czytania i udała ,że rzyga i z powrotem wróciła do zadania.
-Przyznajcie się ,że piłowałyście jeszcze tipsy dlatego się spóźniłyście-powiedział Rick.
Olivia pokazała mu język a cała klasa się zaśmiała ,przesłałam mu buziaka w nagrodę, a on się wyszczerzył.
-Dobrze siadajcie-odpowiedział Malik.-Zacznijmy w końcu-dodał chyba rozdrażniony ,a dwie laseczki usiadły w pierwszej ławce.
-Na początek chciałbym aby każdy z was wstał kiedy wyczytam wasze nazwiska ,chce was mniej więcej kojarzyć. Zgoda?-powiedział, a my się zgodziliśmy ,w sumie co nam zależało.
-Jasmine Ambler-zaczął.
-To ja-podniosła się brązowowłosa dziewczyna  z lekko krzywym nosem.
-Zoe Anderson.
-Tutaj-wstała niskiego wzrostu osóbka ,przewodnicząca naszej klasy.
-Victoria Blake-musiałam szturchnąć przyjaciółkę bo była zaczytana.
-Uuum no jetsem-podniosła się i usiadła. Zaczął czytać dalej ,a wszyscy podnosili się i siadali.
-Peter Brown, Christopher Cleveland, Brooke Curtis, Victor Cooper, John Davis, Margaret Farewell, Alex Farris, Caroline Grant , Paul Gunn, Robin Hoover, Vanessa Jefferson, Spencer King, Zack Looks, Olivia Martinez, Charlotte Moore, Emma Morris, Rick Nelson, Mark Owen, Mike Powell, Steven Roberts, James Robinson, Samanta Thomson
-Oh to Ja- wstała i prezentowała się słodko ta idiotka machając ręką.
-Spóźnialska-mruknął Malik i wrócił do kartki z nazwiskami. Samanta cieszyła się nawet z tego ,że nazwał ją spóźnialską.
-Des Tomlinson -wyczytał moje imię ,wiec wstałam, popatrzył na mnie chwile-Więc ty na prawdę nazywasz się Tomlinson.-do końca nie wiedziałam czy spytał czy to po prostu stwierdził.
-Nie, naprawdę to Evans ,ale tam źle wpisali-powiedziałam poirytowana, a prawie klasa się zaśmiała.
-Rozumiem ,zaraz to poprawie-odgryzł się- Usiądź-powiedział i zaczął czytać dalej- Gary Wilson, Bill Young.-zakończył.
-Nie boisz mu się pyskować Di?-zapytała mnie przyjaciółka.
-Niby czego mam się bać? To zdanie było idiotyczne, więc moja odpowiedź musiała taka być-wzruszyłam ramionami..
-Od razu was nie zapamiętam wszystkich ,ale myślę, że zbyt długo mi to nie zajmie ,a już na pewno zapamiętam pannę Evans-Tomlinson-zakomunikował patrząc w moją stronę Malik, a wszyscy podążyli za nim wzrokiem, uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam głowę w stronę okna.
-Ej Di! Powiedz mi jak ty to napisałaś ,to jest genialne-zaczęła Vicky.
-Szczerze mówiąc to są prawie gotowce.
-Cooo?-zdziwiła się.
-Ale nie tak do końca, tak naprawdę to nasz nowy wychowawca zaczepił mnie żebym przekazała wiesz jaką informacje klasie i podał mi pewną stronę z wypracowaniami z różnych przedmiotów, podał mi hasło,ja znalazłam kilka i przerobiłam te dwa.
-On tak po prostu dał ci stronę z zadaniami?-zdziwiła się znowu.
-No własnie ,też mi coś nie grało ,ale byłam padnięta i zmieniłam to i owo ,nie jest słowo w słowo, nie martw się.
-Okej ,zaraz pójdziemy to odnieść Historycy.
-Dziewczyny możecie nie gadać-usłyszałam głos Malika. Kurwa zawsze upominają nas, a nie tylko my gadamy!
-Tak.-odpowiedziała Vi i zachichotałyśmy, pokręcił głową i kontynuował to co mówił.
-Więc jutro pierwsza lekcja wychowania fizycznego z dziewczynami ,a na następnej z chłopakami, mam nadzieje, że będzie nam się dobrze razem pracowało-zatrzymał się i spojrzał na naszą ławkę ,podniosłam brwi w górę. Co jak co ale wf lubię. Zaczął mówić dalej. Coś usłyszałam o tym ,że u niego na lekcji są
pewne zasady i nie lubi jak ktoś mu się "stawia" ale nie wsłuchałam się w dokładniejsze rzeczy.
Dosłyszałam jeszcze ,że Zoe opowiadała mu kilka istotnych rzeczy o klasie.
-Ile pan ma lat jeśli można wiedzieć?-zapytała Samanta zawijając kosmyk włosów na palec wskazujący.
-Dwadzieścia osiem.-odpowiedział i przejechał ręką po brodzie. Samanta coś tam zamruczała ,ale nie dosłyszałam.
-Daj mi z majcy-szepnęła Vicky i oderwała mnie od obserwowania księżniczek.
-Boże czy ty kiedykolwiek zrobisz coś sama?
-Kiedyś tak, a teraz daj-powiedziała przyjaciółka, a ja podałam jej zeszyt i położyłam głowę na ławce nie słuchając już co mówi "Pan Szanowny Malik-Szalik". Zadzwonił dzwonek i jak zwykle wszyscy się zebrali. Leniwie spakowałam rzeczy i wraz z Vicky udałyśmy się do pokoju nauczycielskiego oddać prace pani Morgan.. Wychodząc z klasy dostrzegłam, że Samanta przymila się do nowego nauczyciela ,wiedziałam ,że tak będzie. Co dziwne jakoś mi to przeszkadzało ,choć sama nie wiedziałam dlaczego.
Razem z Vi oddałyśmy prace ,a Morgan odebrała je od nas obdarowując nas ostrym spojrzeniem z nad okularów w grubej oprawie. Była upiornym babsztylem tak jak nasza woźna.
_________________________________________________________________________________
Mamy drugi ,ale nie cieszcie się ,że dodaję codziennie ,bo dodaję kiedy mam czas,
a wiec od razu mówię ,że w środę rozdziału NIE BĘDZIE. Pojawi się prawdopodobnie w czwartek.
Co z jutrem to jeszcze nie wiem ,może będzie ,może nie xD

Sorki ,że nudne na razie, ale już w następnym będzie lepiej.