wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 29

Uśmiechnęłam się do Zayna nieśmiało, a on to odwzajemnił pocierając palcem wskazującym o swoją brodę. Nathan puścił mi oczko i delikatnie się uśmiechnął. Zorientowałam się ,że tematem który poruszyli wszyscy wokoło to temat ślubu Louisa i Sarah.
-Sarah nie będzie zła ,że tu jesteś Louis?-zapytała Caroline.
-Nie ,ja ją uprzedziłem ,poza tym was zna ,to o co może być zła?-uśmiechnął się Louis. Oparłam się o sofę, przyznam ,że nogi mnie już lekko bolały. Louis zaczął coś opowiadać o sali weselnej, a ja przewróciłam oczami, bo słyszałam już to dziesięć razy w ciągu tego tygodnia.
-Um Des-odezwał się do mnie Zayn.
-Tak?
-Jak się czujesz? Może powinnaś zakleić tą ranę na nodze?-zapytał przybliżając się kawałek.
-Nie, nie trzeba, nawet o tym zapomniałam dzięki pewnemu incydentowi-uśmiechnęłam się, a potem przygryzłam wargę, bo on ciągle bawił się tym palcem wskazującym wokoło swoich ust i brody. To było rozpraszające, jak dla mnie. Miałam wrażenie ,że to było celowe.
-Ciesze się ,że mogłem pomóc-powiedział i patrzył prosto na moją wargę. Gdyby ich wszystkich tu nie było rzuciłabym się na niego całując, jakby to była ostatnia rzecz na świcie jaką bym mogła zrobić.
-No, a jak wy się dogadujecie jako nauczyciel i uczennica i przyszła para na ślubie Louisa?-zapytał nas James.
-Na razie dobrze-powiedziałam zwyczajnie.
-Des czasami sprawia maleńkie kłopoty edukacyjne ,ale jakoś się to ciągnie-zaśmialiśmy się z wypowiedzi Zayna.
-Taa zawsze pyskata i niesłuchana.-powiedział Dylan.
-Kiedyś zmądrzeję ale jeszcze nie czas-zachichotałam.
-Przynajmniej nie jesteś nudziarą.-powiedziała Miley. Posłałam jej mały uśmiech-Dziewczyny chodźmy potańczyć-wstała nagle i pociągnęła Eve. Ja i Caroline zachichotałyśmy.
-A wy to co?!-oburzyła się Eve ,wy też idziecie-dodała ,a my wstałyśmy. Chłopaki, albo faceci, tylko się nam przyglądali.
-Idziemy-mruknęłam i ruszyłyśmy za nimi. Wepchnęłyśmy się na sam środek parkietu i kiedy zaczęła się kolejna piosenka zaczęłyśmy wić się do muzyki. Tańczyłyśmy poruszając biodrami i śmiejąc się na reakcje innych ludzi w około. Utworzyłyśmy kółko i wszystkie razem tańczyłyśmy ocierając się o siebie. Przyznam, że dzięki temu tańcowi wyluzowałam się totalnie, nic mnie nie obchodziło liczył się tylko taniec.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra i obraca w swoją stronę. Przestraszyłam się odrobinę.  Przed moimi oczami zobaczyłam jakiegoś faceta. Na oko miał jakieś czterdzieści lat, bo po bokach włosy zaczynały siwieć ,a wokół oczy tworzyć się te słynne kurze łapki. Był pijany, było czuć.
-Cześć mała, zatańczymy?-mruknął ,a ja się skrzywiłam i odsunęłam się o dwa kroki w tył, jednak on się przybliżył i znowu złapał mnie za biodra. Zepchnęłam jego ręce, a przynajmniej starłam się to zrobić, tyle, że z marnym efektem ,bo te jego łapska ciągle wracały. Irytowało mnie to.
-Nie chcę być niegrzeczna ale...
-Des, tutaj jesteś ,szukałem cię , obiecałaś mi taniec-zobaczyłam Zayna jak staje obok tego faceta.
-Ustaw się w kolejce-burknął tamten.
-Nie muszę, ja bez kolejki-syknął Zayn i uwolnił mnie od łap tamtego typa. Uśmiechnął się do mnie, a ja do niego. Tamten koleś zaczął coś się burzyć, ale nie zwracałam na to uwagi. Moim ciałem ogarnął
przyjemny dreszcz jakiejś ekscytacji. Szłam tyłem bo Zayn prowadził. Spojrzałam na prawy bok gdzie dziewczyny dalej tańczyły, ale z chłopakami. To znaczyło tyle ,że nikt nie siedzi przy stoliku.
Oddaliliśmy się od nich i chyba nas nie zauważyli.
-Dzięki-bąknęłam kiedy stanęliśmy w jednym miejscu.
-Nie ma za co. Louis kazał mi cię uwolnić od tego faceta ,bo powiedział ,że nie chce takiego szwagra.-wyjaśni Zayn ,a ja zachichotałam.
-Louis jest głupi, jak on coś wymyśli...
-Jeszcze powiedział ,żebyśmy przyzwyczaili się do wspólnego tańca ,bo w końcu na jego ślubie będziemy w parze.
-Tsa..ale obawiam się ,że na weselu będzie nieco inna muzyka.-westchnęłam.
-To prawda ,ale damy rade-uśmiechnął się Zayn i zaczęliśmy bujać ciałami w rytm muzyki. Mam strasznie naprane do głowy. Przez cały taniec, przez dobre kilka piosenek marzyłam aby on pocałował mnie jeszcze raz, ale wiedziałam ,że tego nie zrobi, nie byliśmy sami, był obok mnie Louis i znajomi.
-Odbijany-podszedł Dylan i wyrwał mnie od Zayna. On tylko zmarszczył delikatnie czoło ,a potem skinął głową i odszedł na bok. Tańczył chyba z Miley, a ja oddałam się tańcu.
-No Des jak ci się żyje, dawno cię nie widziałem i widzę ,że się zmieniasz.
-Na lepsze czy na gorsze?-zapytałam unosząc brwi.
-Oczywiście ,że na lepsze. Pamiętam cię taką młodą dziewczyną, jeszcze prawie dziewczynką ,a teraz taka laska z ciebie ,że aż dech zapiera-zaśmiałam się z słów bruneta.
-Ty też coś zmężniałeś-uścisnęłam jego biceps co doprowadziło go do małego śmiechu.
-Wiesz...tak to jest jak się ćwiczy-powiedział dumnie i zrobił mi obrót.
-Wiem ,wiem ,widzę.-znowu zachichotaliśmy.
 Tak minęły dobre dwie godziny. Była już pierwsza w nocy, a my siedzieliśmy na swoich miejscach przy stoliku pijać jakieś soki i drinki.
-Dobra my się zbieramy ,młoda musi iść spać-powiedział żartobliwie Louis.
-Oh Louis przyznaj się i nie zganiaj na mnie. To Sarah pozwoliła ci być tylko do pierwszej-odpyskowałam mu. Zaśmialiśmy się.
-Nie musisz tego ogłaszać-bąknął z żartem i odszedł na chwile zadzwonić po taksówkę.
-Wiesz musimy się kiedyś umówić.-szepnął mi Nathan. Dzisiaj przegadałam z nim pół imprezy, ale nie żałuję.
-Jasne, pisz ,dzwoń, wal drzwiami i oknami ,ja znajdę czas.
-Czekam aż przyjedzie Mike i się poznacie.
-Okej ,w takim razie nie mogę się doczekać.
-Zbieraj się młoda-przerwał nam Louis.
-Już już.-mruknęłam
-No więc będę pisał.-powiedział Nathan ,a ja pokiwałam głową.
-Zayn zostajesz czy jedziesz z nami?-brat zwrócił się do Zayna.
-W sumie mogę się z wami zabrać-odpowiedział po chwili namysłu. Pożegnaliśmy się z wszystkimi i przyszła kolej na Nathana.
-Kibicuje wam-zaśmiał się.
-Na marne-uśmiechnęłam się blado i przytuliłam nowego znajomego. Wyszliśmy przed klub i czekaliśmy na taksówkę. Schłodziło się więc oplotłam się rękoma. Zayn i Louis o czymś gadali ,a ja stałam kawałek od nich i patrzyłam na oświetloną ulice. Do moich uszu dobiegł cichy chichot Louisa, ale czego mogłam się po nim innego spodziewać? Podjechała nasza taksówka. Louis otworzył mi drzwi i wpuścił pierwszą do środka, za mną z tego co zauważyłam ,a raczej poczułam po perfumach, wszedł Zayn ,a Louis usiadł z przodu i podał adres kierowcy.
-Dobrze wam się tańczyło z tego co zauważyłem ,więc chyba spięć na weselu i ślubie nie będzie co?-zaczął Louis. Popatrzyłam się na Zayna ,a on na mnie i równocześnie się uśmiechnęliśmy mówiąc "NIE"
-Jacy wy zgrani-zaśmiał się Louis-To bardzo dobrze, prośba o to czy się zgodzicie być naszymi świadkami
i zaproszenia przyjdą już niebawem.-faktycznie. Sarah mi mówiła przez telefon.
-To świetnie-skomentowałam.
-Zayn musisz kupić jakiś zajebisty garnitur.-zachichotał Louis.
-Spokojnie ,załatwi się.-odparł Zayn.
-No drużba nie może wyglądać jak menel przy tak przystojnym panie młodym ,więc już się rozglądaj.
-No wiesz, obawiam się ,że drużba będzie wyglądał lepiej od pana młodego.
-Zayn ,Zayn ,Zayn jakiś ty żartobliwy-westchnął Louis, a ja się zaśmiałam. Oni mają po dwadzieścia parę lat? Nie wydaje mi się...
Taksówka zatrzymała się przed blokiem ,który już kojarzyłam. Zayn pożegnał się z Louisem uściśnięciem dłoni.
-Do zobaczenia w poniedziałek Des-posłał mi uśmiech i delikatnie przejechał palcem po wierzchu mojej dłoni.
-Cześć-wydusiłam tylko bo zaschło mi w ustach. O boże! Ten gest! Był! taki! WOW!
Pojazd ruszył dalej.
-A ty Des masz już w planach jakąś seksowną kreacje?-spytał brat. Otrząsnęłam się i zaczęłam mówić:
-Nie braciszku ,ale kupię coś niesamowitego.
-W to nie wątpię, zabieram cię na zakupy razem z Sarah.
-Co?
-To miała być niespodzianka ,ale Ups,wygadałem się trochę.
-Ale gdzie niby?
-Do sklepu.
-Louis!
-Zobaczysz ,ale bądź grzeczna-zaśmiał się. Przewróciłam oczami. Zaczął ale już nie skończył....
Stanęliśmy pod domem brat zapłacił ,a ja wyszłam z samochodu i ruszyłam do drzwi. Klucz miał ten wariat ,który coś gadał z kierowcą. Minęły trzy minuty i roześmiany szatyn wreszcie zaczął iść w moją stronę. Odsunęłam mu się ,żeby otworzył drzwi i weszliśmy. Pierwsze co zrobiłam to zrzuciłam z nóg buty. Od razu poczułam błogą ulgę na stopach. Louis pomimo tego ,że on miał vansy zrzucił je tak jak i ja. Zamknął drzwi i cicho wyszliśmy na górę. Skierowaliśmy się do swoich pokoi.
Szybko ściągnęłam sukienkę i ubrałam się w piżamę. Poszłam do łazienki zmyć makijaż. Po skończonej wieczornej toalecie wreszcie mogłam iść spać. Wskoczyłam pod kołdrę i usłyszałam pukanie.
-Wejdź Louis-westchnęłam. Nie myliłam się, to był mój delikatnie wstawiony brat.
-Ej podoba ci się Zayn?-wyjechał z czymś takim o drugiej w nocy?
-Louis nie męcz.
-No odpowiedz. Przecież jestem twoim bratem mnie możesz powiedzieć.
-Jeśli chodzi o wygląd to tak, jest przystojnym facetem, a z charakteru za mało go znam ,żeby ocenić-wzruszyłam ramionami.
-Oh!-klasnął w dłonie-Chciałaś jakiegoś seksownego partnera na mój ślub i masz, widzisz jak ja o ciebie dbam?
-Nie mówiłam tylko o tym ,żeby to nie był nauczyciel z mojej szkoły ,ale teraz to już trudno.
- A tam wielki mi nauczyciel, przez marne dwa miesiące i to od wuefu.
-Tsa-mruknęłam.
-No dobra ja tak się tylko chciałem zapytać, ale teraz idę spać bo coś mi się w głowie szumi.
-Wcale się nie dziwie.-prychnęłam.
-Dobranoc i marchewkowych snów.-pożegnał się.
-Marchewkowych koszmarów-odparłam ,a on wyszczerzył się i zniknął za drzwiami.
Jutro niedziela czas na relaks. Przyłożyłam głowę do poduszki i zamknęłam oczy, przed którymi pojawił się pocałunek z dzisiejszej, a raczej wczorajszej imprezy. Ten magiczny pocałunek, który chciałabym powtórzyć, ale mam wątpliwości ,a raczej jestem pewna że tak się nie stanie. Może ze strony Zayna to był tylko impuls i nic więcej? W końcu ja dla niego jestem smarkulą, nieznośną, pyskatą, bezczelną smarkulą. Nie ważne, kimkolwiek bym dla niego była ten pocałunek tak czy inaczej był piękny sam w sobie
i bardzo hm..bardzo dopracowany pod względem zmysłowości i namiętności, może nawet zachłanności. Czułam ,że ma niemałe doświadczenie ale co się dziwić, facet kawałek starszy niż ja, całował wiele panienek. Poczułam okropne zmęczenie i zmusiłam się do zaśnięcia.
Sen na szczęście przyszedł szybko.

____________________________________________________________________________
Dodaję dzisiaj, ten rozdział jest taki SOFT
taki wiecie na opadnięcie emocji i uspokojenie się. Może w następnych już będzie lepiej
a przynajmniej się postaram.